Reklama
Rozwiń

Małysz teraz naprawia się sam

Trener polskich skoczków Hannu Lepistoe twierdzi, że mistrzowska forma Adama Małysza jest już blisko. Problem w tym, że trudno mu uwierzyć

Publikacja: 02.02.2008 01:37

Małysz teraz naprawia się sam

Foto: Rzeczpospolita

Kiedy Lepistoe zmieniał Austriaka Heinza Kuttina, Małysz trochę się krzywił. Obawiał się, że komunikacja z niemłodym już Finem będzie największą przeszkodą w ich współpracy.

Po pierwszych sukcesach zmienił zdanie, a seria ubiegłorocznych zwycięstw w konkursach Pucharu Świata, wspaniały finisz i zdobycie po raz czwarty w karierze Kryształowej Kuli poparte tytułem mistrza świata w Sapporo było pieczęcią na umowie z Lepistoe. Niewiele brakowało, by drużyna polskich skoczków też zdobyła medal. Gdyby Roberta Mateję nie zjadły nerwy, byłby historyczny sukces i pomnik dla Fina.

W tym sezonie przeżyliśmy niestety burzliwą korektę nastrojów. Na początku roku forma Małysza spadała jak kursy akcji na warszawskiej giełdzie. W Predazzo i Harrachovie nie zdobył nawet punktu do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Odbicie od dna przyniosło dopiero Zakopane. W pierwszym konkursie był 11., w drugim, składającym się tylko z jednej serii – czwarty.

– Sukces jest naszym psychologiem – twierdzi Lepistoe. I raz jeszcze przyznaje się do błędów w przygotowaniach, które popełnił. Treningi były zbyt ciężkie, a skoczkowie przemęczeni już przed pierwszym konkursem w Kuusamo. W dziesiątkę trafił tylko trener Austriaków Alexander Pointner, zabierając swoją młodą drużynę na wypoczynek do Egiptu. Gdy inni trenowali, oni pływali w hotelowym basenie i wygrzewali się w słońcu. Efekt jest taki, że Thomas Morgenstern zdominował Puchar Świata, a koledzy siedzą mu na karku.

Nawet trenujący Norwegów Mika Kojonkoski nie jest w stanie rywalizować z Austriakami. Nieźle skacze wprawdzie Tom Hilde, swój pierwszy konkurs Pucharu Świata w karierze wygrał w Zakopanem Anders Bardal, ale to wciąż nie to, na co czeka słynny fiński trener.

Jego ostatnią nadzieją jest Anders Jacobsen, zwycięzca niedawnych mistrzostw Norwegii. Kto wie, może obudzi się wreszcie wielki lotnik Bjoern Einar Romoeren. Być może pod koniec lutego w Oberstdorfie, na mistrzostwach świata w lotach, pokaże się Roar Ljoekelsoey, który jeśli przyjedzie, będzie bronił złotego medalu wywalczonego dwa lata temu w Kulm.

Małysz jeszcze nigdy nie stał na podium mistrzostw świata w lotach. Teraz, kiedy nie ma już szans na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, to jedyny istotny cel w tym sezonie. Lepistoe daje wszystkim nadzieję, mówiąc, że mistrzowska forma jest coraz bliżej, ale czy można mu wierzyć?

Jeśli twierdzi, że miał w tym sezonie wiele problemów i bezskutecznie szukał na nie lekarstwa, to można się zgodzić. Ale kiedy mówi, że najważniejsze detale u Małysza złożono już w w całość, rodzą się wątpliwości.

– Wciąż myślę, jak polepszyć szybkość najazdową Adama. Pracujemy nad tym od dłuższego czasu. Z tego musi wynikać dobre, mocne odbicie – opowiada Lepistoe i wyjeżdża do Finlandii, zostawiając naprawę swojego asa w rękach asystenta Łukasza Kruczka.

O innych zawodnikach Fin nie wspomina. A skaczą przecież w kratkę. Raz dalej wyląduje Kamil Stoch, raz Stefan Hula, ale dla polskich skoków niewiele z tego wynika. Drużyny na miarę oczekiwań jak nie było, tak nie ma. I chyba Lepistoe już jej nie zbuduje. On czeka tylko na eksplozję formy Małysza. Tak jak każdy z jego poprzedników. A Małysz naprawia się sam, trochę w Zakopanem, trochę w Szczyrbskim Jeziorze, po słowackiej stronie Tatr.

Stefan Hula skoczył 120,5 m i zajął drugie miejsce w kwalifikacjach do sobotniego konkursu PŚ w Sapporo. Wygrał Austriak Martin Koch, który wylądował równie daleko, ale w lepszym stylu. W pierwszym z dwóch konkursów wystąpi czterech Polaków. Kamil Stoch skoczył 104,5 m i zajął 28. miejsce. Marcin Bachleda (103,5 m) był tuż za nim, a Piotr Żyła (101 m) był 33. Z tych, którzy nie musieli się kwalifikować (pierwsza dziesiątka PŚ), najdalej (132 m) poleciał lider klasyfikacji generalnej Austriak Thomas Morgenstern. Norweg Bjoern Einar Romoeren uzyskał 125 m. W Sapporo nie ma Adama Małysza, który szuka formy w Polsce i na Słowacji.

Klasyfikacja PŚ

1. T. Morgenstern (Austria) 1255 pkt; 2. J. Ahonen (Finlandia) 845; 3. G. Schlieren- zauer (Austria) 839; 4. T. Hilde (Norwegia) 758; 5. W. Loitzl (Austria) 568; 6. A. Bardal (Norwegia) 461; 7. A. Kuettel (Szwajcaria) 459; 8. S. Ammann (Szwajcaria) 448; 9. A. Kofler (Austria) 408; 10. A. Jacobsen (Norwegia) 403; 11. A. Małysz (Polska) 386; 26. K. Stoch (Polska) 126

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: j.pindera@rp.pl

Kiedy Lepistoe zmieniał Austriaka Heinza Kuttina, Małysz trochę się krzywił. Obawiał się, że komunikacja z niemłodym już Finem będzie największą przeszkodą w ich współpracy.

Po pierwszych sukcesach zmienił zdanie, a seria ubiegłorocznych zwycięstw w konkursach Pucharu Świata, wspaniały finisz i zdobycie po raz czwarty w karierze Kryształowej Kuli poparte tytułem mistrza świata w Sapporo było pieczęcią na umowie z Lepistoe. Niewiele brakowało, by drużyna polskich skoczków też zdobyła medal. Gdyby Roberta Mateję nie zjadły nerwy, byłby historyczny sukces i pomnik dla Fina.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku