MŚ w Trondheim. Co dolega polskim skokom narciarskim?

Kończą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim. Polacy – jak w całym sezonie - zawiedli. Konkurs w skokach narciarskich zakończył się wielkim skandalem.

Publikacja: 08.03.2025 18:51

Dawid Kubacki

Dawid Kubacki

Foto: REUTERS/Kai Pfaffenbach

Tak źle nie było od 20 lat. Nie tylko w skokach. Ostatni raz Biało-Czerwoni wracali bez medalu z mistrzostw świata z Oberstdorfu w 2005 roku. W Norwegii trudno było liczyć na reprezentantów Polski w kombinacji norweskiej, w biegach narciarskich, w których od zakończenia kariery przez Justynę Kowalczyk próżno szukać solidnych następczyń bądź następców.

W skokach żywiliśmy nadzieje. Bardziej opierały się one na dokonaniach z przeszłości dawnych mistrzów, przyzwyczajeniu do sukcesów, niewielkiego progresu jaki wykonał w tym sezonie Paweł Wąsek, niż na podstawie aktualnych wyników i potencjału obecnej kadry. Te czynniki nie dawały realnych podstaw do tego, by ktoś ze startującej w Trondheim grupy zawodników albo wszyscy razem w drużynie, znaleźli się na podium.

Najlepszy znów Paweł Wąsek. Złoto dla Domena Prevca

Na skoczni normalnej Wąsek był dziesiąty. W konkursie drużynowym Polacy walczyli dzielnie z Japończykami o piąte miejsce i nawet to się nie udało. Skończyło się na szóstej pozycji.

Czytaj więcej

Adam Małysz: Nie składamy broni

W sobotnim konkursie na skoczni dużej z czwórki Polaków - Wąsek, Dawid Kubacki, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł - znów najlepszy był jej lider. Wąsek w niesprzyjających warunkach skoczył 129,5 m w pierwszej serii. Dało mu to dziewiątą lokatę, ale z dosyć sporą stratą do podium (11,6 pkt.). Pozostali zawodnicy plasowali się w drugiej i trzeciej dziesiątce.

W finale po swojej próbie Wąsek wydawał się załamany. Był jedynym z Polaków, który spadł ze swojego miejsca. Najpierw zakończył konkurs na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej. Dużo poniżej oczekiwań, nie tylko własnych.

Adam Małysz: „Jesteśmy kilka lat do tyłu”

W Trondheim żaden z polskich zawodników nie przekroczył przeciętnego poziomu z tego sezonu. Na najważniejszej imprezie w tym roku, tzw. „imprezie docelowej” w założeniu Polskiego Związku Narciarskiego, żaden nie osiągnął najlepszej formy. Było więc tak jak od początku tego sezonu – słabo.

Prezes PZN Adam Małysz w studiu telewizyjnym w TVN nie ukrywał, że były to „słabe mistrzostwa”. Popatrzył na to w szerszej perspektywie. Stwierdził, że „jesteśmy kilka lat do tyłu”, „nie wszystko poszło w tym kierunku”. Nie wskazywał nikogo palcami, pokazał tylko pewną tendencję, która doprowadziła do obecnego stanu.

O co chodzi? Wtedy, kiedy sukcesy odnosili nieobecny na tych mistrzostwach Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki i Piotr Żyła, zaplecze kadry zostało zaniedbane. Młodzi zawodnicy nie mieli szansy przebić się do reprezentacji, nie mieli finansowania, sponsorów i kończyli uprawiać skoki narciarskie. Jednym słowem w polskich skokach nie przeprowadzono zmiany pokoleniowej. Napawaliśmy się bieżącymi sukcesami, nie patrząc na to, co będzie dalej. To tzw. brak systemu.

Niewykształceni polscy trenerzy. Co z Thomasem Thurnbichlerem?

Osobny problem to trenerzy. Małysz przyznał, że chciałby zatrudniać polskich szkoleniowców, ale „ci są niewykształceni”. Uwolnienie zawodu (przeprowadzone w ramach deregulacji tzw. ustawą Gowina w 2013 roku) spowodowało, że trenerom – i nie dotyczy to tylko skoków narciarskich – nie opłaca się nabywać wszechstronnej wiedzy. Robią kursy i tym się zadawalają. W PZN i wielu innych związkach sportowych trwają prace, w które mocno włączyło się Ministerstwo Sportu i Turystyki, by ten stan zmienić. 

Czytaj więcej

MŚ w Trondheim. Polska drużyna skoczków najgorzej od 20 lat

Polskich skoczków prowadzi od 2022 roku Thomas Thurnbichler. Austriak miał dobry pierwszy sezon, a kolejne dwa zdecydowanie nieudane. Jego zadaniem było przeprowadzić zmianę generacyjną w kadrze, czyli zrobić to, co powinno być wykonane kilka lat wcześniej. Bez dopływu świeżej krwi trudno liczyć na powrót do czasów Małysza i Stocha.

Małysz wielokrotnie powtarzał, że nie zawiódł się na tym młodym szkoleniowcu. Dziś powiedział wprost, że: „nie wie, czy Thomas zostanie”. Wszyscy są zawiedzeni mistrzostwami w Trondheim. Za rok odbędą się igrzyska olimpijskie Mediolan/Cortina d'Ampezzo. Zmiany, by wyjść z kryzysu w jaką zapadły polskie skoki narciarskie, z pewnością są potrzebne.

Mistrzostwa świata w cieniu skandalu z kombinezonami

Mistrzem świata na skoczni dużej został Domen Prevc. Słoweniec nie uległ presji. Prowadził po pierwszej próbie. W drugiej, mimo że jego najlepszy rywal – złoty medalista ze skoczni normalnej Marius Lindvik – skoczył fenomenalnie, poprawił się i pogrążył w smutku Norwegów. Po brąz sięgnął Austriak Jan Hoerl.

Po kwadransie od zakończenia konkursu klasyfikacja końcowa uległa zmianie. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zdyskwalifikowała dwóch Norwegów - Lindvika i Johanna Andre Forfanga. Obaj manipulowali przy kombinezonach. Wszyte do nich zostały zduplikowane czipy, co ujawnił polski portal sport.pl.

Lindvik stracił srebrny medal, który przejął Hoerl, a na trzecim miejscu zakończył mistrzostwa Ryoyu Kobayashi. FIS zastanawia się nad tym, czy Norwegowie nie poniosą dalszych konsekwencji. Nie tylko w polskich skokach, choć z innych powodów, jest źle. 

Tak źle nie było od 20 lat. Nie tylko w skokach. Ostatni raz Biało-Czerwoni wracali bez medalu z mistrzostw świata z Oberstdorfu w 2005 roku. W Norwegii trudno było liczyć na reprezentantów Polski w kombinacji norweskiej, w biegach narciarskich, w których od zakończenia kariery przez Justynę Kowalczyk próżno szukać solidnych następczyń bądź następców.

W skokach żywiliśmy nadzieje. Bardziej opierały się one na dokonaniach z przeszłości dawnych mistrzów, przyzwyczajeniu do sukcesów, niewielkiego progresu jaki wykonał w tym sezonie Paweł Wąsek, niż na podstawie aktualnych wyników i potencjału obecnej kadry. Te czynniki nie dawały realnych podstaw do tego, by ktoś ze startującej w Trondheim grupy zawodników albo wszyscy razem w drużynie, znaleźli się na podium.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
MŚ w Trondheim. Polska drużyna skoczków najgorzej od 20 lat
Skoki narciarskie
MŚ w Trondheim: Marius Lindvik mistrzem świata. Polacy? Wciąż daleko
Skoki narciarskie
Kończy się pewna epoka. Kamil Stoch nie wystartuje w mistrzostwach świata
Skoki narciarskie
Puchar Świata. Skoczkinie narciarskie domagają się równych płac
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Skoki narciarskie
Puchar Świata w Willingen. Dawid Kubacki dał nadzieję