W polskich panczenach panuje zupełnie inny nastrój niż w skokach narciarskich. Działacze, trenerzy, zawodnicy i kibice nie patrzą w przeszłość, wspominając stare dobre czasy, ale chwalą się tym, co teraz i śmiało spoglądają w przyszłość.
Angelika Wójcik w klasyfikacji generalnej zakończonego właśnie Pucharu Świata zajęła na dystansie 500 m drugie, a Kaja Ziomek-Nogal – piąte miejsce. Dziesiąta na 1000 m była Natalia Jabrzyk. Polskie sprinterki w drużynie (to konkurencja nieolimpijska) są najlepsze na świecie. Wykazali się również panowie, skoro na 500 m Marek Kania uplasował się na piątej, a Damian Żurek – na ósmej pozycji.
Mistrzostwa świata jak igrzyska olimpijskie
Rok przed igrzyskami olimpijskimi Mediolan/Cortina d’Ampezzo to właśnie panczenistki i panczeniści w arkuszach analityków pojawiają się w rubrykach z realnymi szansami medalowymi.
Czytaj więcej
Kończą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim. Polacy – jak w całym sezonie - zawiedli. Konkurs w skokach narciarskich zakończył się wielkim skandalem.
- Dla nas to pozytywne informacje i nie boimy się presji. Z chęcią stalibyśmy się sportem zimowym numerem 1. Pracowaliśmy na to przez lata – mówi „Rz” dyrektor sportowy w Polskim Związku Łyżwiarstwa Szybkiego (PZŁS), medalista olimpijski z Soczi, Konrad Niedźwiedzki.