Wierzę w dalekie skoki

Wierzę, że już w Kuusamo będę blisko czołówki - mówi Adam Małysz przed wyjazdem na pierwsze konkursy Pucharu Świata

Aktualizacja: 24.11.2009 00:30 Publikacja: 24.11.2009 00:29

Adam Małysz ma cztery złote medale mistrzostw świata. Po pierwsze olimpijskie złoto pojedzie do Vanc

Adam Małysz ma cztery złote medale mistrzostw świata. Po pierwsze olimpijskie złoto pojedzie do Vancouver. Będą to jego czwarte igrzyska

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

[b]Rz: Ile już oddał pan skoków na śniegu?[/b]

Adam Małysz: 78. To dobry wynik, ale i tak o tym, gdzie jestem, przekonam się dopiero, gdy zaczniemy walkę w Pucharze Świata. Kiedyś obowiązywała teoria, że w okresie przygotowawczym trzeba oddać minimum 100 skoków, ale dziś jest inaczej. Austriacy opalali się w Egipcie, gdy inni oddawali skok za skokiem. W Kuusamo wystartują właściwie z marszu. Szwajcarzy prawie do końca skaczą na sztucznej nawierzchni w Einsiedeln. Oni też będą mieć za sobą bardzo mało treningów na śniegu. Te przykłady najlepiej pokazują, jak w ostatnich latach zmienił się nasz sport.

[b]Zawodnik z takim doświadczeniem jak pan chyba potrafi ocenić, w jakiej jest formie?[/b]

I tak, i nie. Czasami myślisz, że jesteś w znakomitej dyspozycji, potwierdzają to wszystkie badania i sprawdziany, a w konkursie rywale lądują dalej. Wierzę, że już w Kuusamo będę blisko czołówki. Wystartuję jako 13. od końca, ale mam nadzieję, że szybko wskoczę do dziesiątki i będę startował w podobnych warunkach jak najlepsi.

[wyimek]Najważniejsze, że skaczę dobrze technicznie i nic mnie już nie boli[/wyimek]

[b]Trenerzy mówią, że Małysz skacze dobrze i daleko...[/b]

Wyniki badań, które robiono mi we wrześniu w Finlandii, pozwalały optymistycznie patrzeć w przyszłość. Hannu Lepistoe kiwał głową z zadowoleniem. Treningi w Vuokatti i Lillehammer to potwierdziły. Najważniejsze, że skaczę dobrze technicznie i nic mnie nie boli. A przecież miałem prawie miesiąc przerwy po naderwaniu przyczepu mięśni brzucha. To poważny uraz, nie wolno trenować pod żadnym pozorem. Ta kontuzja, która nawet podczas snu może się pogłębić, piłkarza eliminuje z gry na pół roku, ale na szczęście mam ją już za sobą.

[b]Który rywal spisuje się teraz najlepiej?[/b]

Treningowe loty Norwega Johanna Remena Evensena w Vuokatti robiły na wszystkich duże wrażenie. Latem świetnie spisywał się Słoweniec Robert Kranjec, który później, już w okresie przygotowawczym do sezonu zimowego, uzyskiwał rewelacyjne wyniki podczas prób w tunelu aerodynamicznym.

[b]Najsłynniejszy z Finów, Janne Ahonen, też będzie groźny?[/b]

Jeśli zdecydował się wrócić, to nie po to, by przegrywać. On podobnie jak ja nie ma złotego medalu olimpijskiego, więc zrobi wszystko, by go zdobyć. Z jednej strony cieszę się więc, że wrócił, bo to mój rówieśnik, a z drugiej wiem, że przybył mi jeszcze jeden trudny rywal.

[b]Myśli pan już o Vancouver?[/b]

To mój cel, więc trudno o tym zapomnieć. Chcę tam zdobyć złoty medal. Siedem lat temu w Salt Lake City byłem w strasznym gazie, ale nagle z superformą wyskoczył Simon Ammann i sprzątnął mi złote krążki sprzed nosa. A przecież Szwajcar miał wtedy prawie miesiąc przerwy, bo rozbił się na skoczni przed igrzyskami.

[b]Mówił pan, że nowy system punktacji wyrównujący szanse zawodników, którzy podczas skoku mieli gorsze warunki atmosferyczne, jest sprawiedliwy i być może będzie stosowany na igrzyskach. Teraz wiadomo, że w Vancouver i w większości zawodów Pucharu Świata obowiązywać będą stare przepisy. Jest pan zaskoczony?[/b]

Tak. Tym bardziej że nikt zawodników nie pytał o zdanie. Nowy system może miał luki, ale był chyba bliższy zasady fair play niż stary. Z drugiej strony był mniej czytelny dla publiczności, bo nie wystarczyło już skoczyć najdalej, by wygrać. Więc może i lepiej, że zostało po staremu.

[b]Nie boi się pan, że ktoś nagle wymyśli coś nowego w strojach, założy lepsze narty i odfrunie daleko na igrzyskach?[/b]

Przepisy są tak rygorystyczne, że na eksperymenty nie ma już miejsca, choć jak uczy życie – Austriacy zawsze coś wymyślą. Mimo wszystko nie sądzę, by ktoś ryzykował bez wcześniejszych testów w warunkach sportowej rywalizacji. Takie kombinacje mogłyby się fatalnie skończyć.

[b]Najlepsi będą teraz zarabiać mniej, ponieważ premiami zostanie obdzielona cała finałowa trzydziestka. To dobry pomysł?[/b]

Odbierać zwycięzcy połowę tego, co dostawał kiedyś, to nonsens. Chyba nie na tym polega istota sportowej rywalizacji. Skoczkowie nie mają szczególnie hojnych sponsorów, więc konkursowe nagrody są dużą zachętą, by się doskonalić i wygrywać.

[b]Za cztery dni pierwszy konkurs w Kuusamo. Czego panu życzyć?[/b]

Słońca i bezwietrznej pogody. Tam jest dziwna, trudna skocznia i najczęściej wieje, więc wyniki nie zawsze są miarodajne. A chciałoby się, żeby w sezonie olimpijskim było inaczej, żeby już od pierwszego konkursu wiadomo było, kto się będzie liczył w walce o najważniejsze trofea. Zrobiłem wszystko, by skakać jak najdalej, i myślę, że pokażę to już w ten weekend.

[ramka][srodtytul]Ambitne olimpijskie cele reprezentacji Polski[/srodtytul]

Jutro Polacy lecą do Kuusamo. Pierwszy konkurs w piątek.

Robert Mateja, asystent Hannu Lepistoe, fińskiego trenera Adama Małysza, mówi, że czterokrotny mistrz świata przygotowany jest jak za najlepszych lat.

Podczas konferencji prasowej w Krakowie brakowało tylko Lepistoe, który czeka już na Małysza w Finlandii, oraz prezesa Apoloniusza Tajnera, którego zatrzymały w Warszawie obowiązki służbowe. Trener reprezentacji Polski Łukasz Kruczek przedstawił tych, którzy lecą do Kuusamo (Kamil Stoch, Marcin Bachleda, Łukasz Rutkowski, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus), i dodał, że tydzień później w Trondheim skład może być nieco inny. Wraz z młodszymi kolegami leci też Małysz, który trenuje wprawdzie osobno, ale na zawodach będzie z resztą naszej reprezentacji.

Kruczek, pytany o cele na ten sezon, odpowiada: czterech zawodników w najlepszej trzydziestce podczas igrzysk w Vancouver i minimum piąte miejsce drużyny.

Plan ambitny, tym bardziej że trener polskich skoczków wspomniał też coś o medalu. Na razie Kruczek nikogo nie wyróżnia, tylko mówi, że plan przygotowań został zrealizowany. – Zawodnicy wykonali po 66 skoków na śniegu, o 18 więcej niż w ubiegłym roku. Nie mamy prawa narzekać. Staraliśmy się unikać błędów popełnionych w przygotowaniach do poprzedniego sezonu. Zwracaliśmy też uwagę na takie detale jak rozgrzewka czy trening mentalny – tłumaczył Kruczek. A zapytany, czy nie myślał pójść drogą Austriaków i pojechać ze skoczkami do ciepłych krajów, odpowiedział zdecydowanie:

– Nigdy w życiu. Już to przerabialiśmy z Heinzem Kuttinem i nie wypaliło.

Małysz jest bardzo zadowolony ze zgrupowania w Finlandii, gdzie był razem z grupą Kruczka, ale z treningów w Lillehammer już znacznie mniej. – Skocznia była fatalnie przygotowana, odbyłem na niej tylko jeden trening, ostatniego dnia. Wcześniej skakałem na mniejszym obiekcie.

Trenerzy i zawodnicy są zaskoczeni decyzją FIS o utrzymaniu starych zasad punktacji. – Wydawało się, że nowe będą obowiązywały w PŚ, a być może również na igrzyskach. Z mojego punktu widzenia byłoby to bardziej sprawiedliwe – ocenia Kruczek. O formie Małysza trener powiedział to, co miesiąc temu w Szczyrku w rozmowie z „Rz”: Adam już nam odleciał![/ramka]

Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Brązowy medal Krzysztofa Chmielewskiego
Szachy
Dommaraju Gukesh mistrzem świata w szachach. Generacja Z przejmuje władzę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Polacy zaczęli od dwóch medali