Ten turniej miał się odbyć trzy tygodnie wcześniej. Został odwołany w następstwie żałoby narodowej ogłoszonej po tragicznej śmierci prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Europejska Federacja Siatkówki (CEV) rozważała różne warianty, łącznie ze zmianą systemu wyłonienia zwycięzcy. Ostatecznie postanowiła, że Final Four jednak odbędzie się w Łodzi – w pierwszy weekend maja.
Trudno o lepszą lokalizację. To właśnie w nowej łódzkiej hali Atlas Arena odnotowano najwyższą frekwencję w meczu Ligi Mistrzów. Spotkanie Skry z hiszpańskim CAI Teruel obejrzało 12 100 osób. Teraz zanosi się na kolejny rekord. Polscy kibice kochają siatkówkę. Strona internetowa klubu z Bełchatowa, organizatora turnieju, informowała od poniedziałku, że w sprzedaży będzie tylko po 400 biletów na każdy dzień turnieju. Reszta została już dawno rozdysponowana.
Dwa lata temu w innej hali w Łodzi siatkarze Skry zajęli trzecie miejsce w Final Four i był to wielki sukces. Teraz mistrzowie Polski mierzą w zwycięstwo, które daje nie tylko prestiż, ale i 30 tysięcy euro premii. Trener Jacek Nawrocki od początku sezonu nie ukrywał, że wygrana w najbardziej cenionych rozgrywkach klubowych to dla zespołu cel numer jeden. W krajowej PlusLidze pięciokrotni mistrzowie Polski już są w finale, gdzie będą walczyć o kolejny tytuł.
W sobotnim półfinale Skra zmierzy się z Dynamem Moskwa, rywalem wymagającym – mocnym i głodnym sukcesu. Gwiazdą drużyny jest Brazylijczyk Dante Amaral. Jest w niej także aż sześciu reprezentantów Rosji, a libero Teodor Sałparow od lat gra w kadrze Bułgarii.
Włoski Trentino BetClic przyjechał do Łodzi bronić tytułu. W drugim półfinale spotka się z teoretycznie najsłabszą drużyna łódzkiego turnieju ACH Volley Bled. Dla słoweńskiego zespołu już sam awans do najlepszej czwórki jest niespodzianką. Trentino to najbardziej utytułowany zespół z finałowej czwórki. W tym sezonie zdobył już klubowe mistrzostwo świata (w finale pokonał Skrę), a w kraju sięgnął po Puchar Włoch.