Belgowie stali pod ścianą. Sensacyjnie przegrali pierwszy mecz ze Słowacją 0:1. „Czerwonym Diabłom” w oczy zajrzało widmo kompromitacji, jeszcze większej niż ta na mundialu w Katarze, kiedy odpadli już w fazie grupowej (wyprzedziły ich Maroko i Chorwacja).
Grupę na Euro mieli jeszcze łatwiejszą. Jak się okazało teoretycznie. W drugiej serii w Kolonii grali z Rumunią. Drużyna prowadzona przez Edwarda Iordanescu, stworzona z piłkarzy bez nazwisk, wywodzących się głównie z klubów spoza topu, pokonała w pierwszym spotkaniu Euro 2024 Ukrainę 3:0 i słusznie jej gra wywołała zachwyt.
Belgowie zamienili się w Rumunię
W Kolonii – przynajmniej w pierwszej połowie - Belgia zamieniła się w Rumunię, a Rumunia w Ukrainę z pierwszej kolejki. Czy to z powodu zmian w składzie (w obronie do gry wrócił 37-letni Jan Vertonghen i Arthur Theate), czy tak dobrze podziałała na faworytów presja, trudno powiedzieć. W każdym razie, oo był zupełnie inny zespół niż ze Słowacją.
Czytaj więcej
W reprezentacji Rumunii nie ma wielkich gwiazd, a mimo to drużyna zaczęła Euro 2024 od wysokiego zwycięstwa nad Ukrainą (3:0). W sobotę spotka się z Belgią.
Pozytywnie z pewnością na swobodną, ofensywną i ładną grę Belgów wpłynął szybko – już w drugiej minucie – zdobyty gol. Youri Tielemans pokonał rumuńskiego bramkarza strzałem z dystansu. Piękną asystę zaliczył krytykowany za swą nieskuteczność Romelu Lukaku. Przez pierwsze 45 minut faworyci atakowali, mieli gigantyczną przewagę w posiadaniu piłki (blisko 70 procent), oddali 10 strzałów. Stworzyli wspaniałe widowisko.