„Belgia to zdecydowany faworyt grupy E na Euro 2024” - to często powtarzane zdanie przez fachowców i kibiców było równie naturalne jak to, że po poniedziałku nadchodzi wtorek. Belgowie zdawali się być gigantami na tle Słowacji, Rumunii i Ukrainy. I nie mogło tego zmienić tyleż wysokie co niespodziewane zwycięstwo 3:0 Rumunii nad Ukrainą, poprzedzające grę we Frankfurcie.
Euro 2024. Słowacja na drodze złotej generacji Belgii
Choć Belgowie wciąż nie doczekali się triumfu w wielkim turnieju reprezentacyjnym, to mówimy o grupie piłkarzy „wielokaratowych”, do której wciąż i wciąż dochodzą nowe diamenty. Kadra, której dowodzą Kevin de Bruyne i Romelu Lukaku, od dekady ma w zasięgu medale najważniejszych turniejów. Na podium udało jej się wdrapać tylko raz, podczas mundialu 2018, gdy w niesamowitym ćwierćfinale Belgia pokonała Brazylię. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że medale były w jej zasięgu i na Euro 2016 (sensacyjna porażka z Walią w ćwierćfinale), i na Euro 2020 (porażka z późniejszymi mistrzami z Włoch, po wcześniejszym wyeliminowaniu oddających koronę Portugalczyków). Rysą na belgijskim diamencie okazał się przede wszystkim ostatni mundial w Katarze, gdy zespół strzelił tylko jednego gola (zwycięskiego z Kanadą) i po bezbramkowym remisie z Chorwacją i porażce z Marokiem nie wyszedł z grupy.
A jednak po tym, co na co dzień w angielskiej Premier League pokazują Kevin de Bruyne i Jeremy Doku w Manchestrze City czy Leandro Trossard w Arsenalu, trudno było się spodziewać kłopotów Belgów w konfrontacji ze Słowakami. Z ekipą, która w eliminacjach wyszarpała awans przeciw Luksemburgowi, Islandii oraz Bośni i Hercegowinie, mówimy o 48. drużynie w rankingu FIFA.
Dla reprezentacji Słowaków to trzeci występ na Euro z rzędu (na poprzednim pokonali Polskę w swoim meczu otwarcia), ale — tak jak wcześniej — nikt nie oczekuje fajerwerków po tej ekipie. Te Słowacy pokazali tylko na swoim pierwszym wielkim turnieju w historii — na mistrzostwach świata 2010, gdy pokonali i wyeliminowali mistrzów świata, Włochów. Co ciekawe, na Euro 2024 znalazł się (i w wyjściowym składzie przeciw Belgii też) niespełna 38-letni Petr Pekarik, który ma za sobą występy na tamtym mundialu w RPA.
Gol Słowacji zszokował Belgię i wszystkich kibiców Euro 2024 (WIDEO)
I Pekarik był opoką mądrzej grającej obrony Słowacji. Na dodatek od 7. minuty Słowacy mieli czego bronić, bo po błędzie belgijskiej obrony, sensacyjnego gola zdobył Ivan Schranz ze Slavii Praga.