Wokół Legii dawno nie było tak gęstej atmosfery. Po kilku sezonach bez mistrzostwa Polski i przy braku transferów część kibiców ogłosiła bojkot meczów rozgrywanych w stolicy.
Fani mają pretensje do Dariusza Mioduskiego, że Legia się nie wzmocniła, a przecież do klubu wpłynęły w ostatnich miesiącach duże pieniądze, choćby ze sprzedaży Ernesta Muciego do Besiktasu Stambuł czy za awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Swoją cegiełkę do budżetu dołożyli też kibice, którzy kilka razy wypełnili stadion do ostatniego miejsca, generując znaczne przychody.
Czy padnie transferowy rekord Ekstraklasy?
Skoro władze klubu nie chciały inwestować, to część kibiców na mecz pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy nie przyszła. Żyleta została pusta (choć akurat w czwartek i tak musiała być zamknięta ze względu na karę UEFA), ale inne trybuny też się nie wypełniły. Klub nie zarobił na biletach i cateringu, a na stadionie było tak cicho, że gospodarzy potrafiła przekrzyczeć garstka fanów Aktobe.
Pieniędzy podobno nie było, tymczasem Legia sprzedała nawet za milion euro do Wolfsburga bramkarza Akademii Jakuba Zielińskiego. Może w gabinetach prezesów ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i znalazł środki na transfery, bo jeszcze w czwartek rano pojawiły się informacje, że Legia za trzy miliony euro kupi napastnika Watfordu Miletę Rajovicia.
Czytaj więcej
Legia zaczyna grę w europejskich pucharach. Z nowym trenerem Edwardem Iordanescu, ale bez nowych...