Reklama

Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy

Na świecącym pustkami stadionie i w ciszy zaczęła nowy sezon Legia Warszawa. Minimalne zwycięstwo nad kazachskim Aktobe w pierwszej rundzie Ligi Europy może oznaczać kłopoty w rewanżu.

Publikacja: 11.07.2025 00:04

Trener piłkarzy Legii Warszawa Edward Iordanescu

Trener piłkarzy Legii Warszawa Edward Iordanescu

Foto: PAP/Piotr Nowak

Wokół Legii dawno nie było tak gęstej atmosfery. Po kilku sezonach bez mistrzostwa Polski i przy braku transferów część kibiców ogłosiła bojkot meczów rozgrywanych w stolicy.

Fani mają pretensje do Dariusza Mioduskiego, że Legia się nie wzmocniła, a przecież do klubu wpłynęły w ostatnich miesiącach duże pieniądze, choćby ze sprzedaży Ernesta Muciego do Besiktasu Stambuł czy za awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Swoją cegiełkę do budżetu dołożyli też kibice, którzy kilka razy wypełnili stadion do ostatniego miejsca, generując znaczne przychody.

Czy padnie transferowy rekord Ekstraklasy?

Skoro władze klubu nie chciały inwestować, to część kibiców na mecz pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy nie przyszła. Żyleta została pusta (choć akurat w czwartek i tak musiała być zamknięta ze względu na karę UEFA), ale inne trybuny też się nie wypełniły. Klub nie zarobił na biletach i cateringu, a na stadionie było tak cicho, że gospodarzy potrafiła przekrzyczeć garstka fanów Aktobe.

Pieniędzy podobno nie było, tymczasem Legia sprzedała nawet za milion euro do Wolfsburga bramkarza Akademii Jakuba Zielińskiego. Może w gabinetach prezesów ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i znalazł środki na transfery, bo jeszcze w czwartek rano pojawiły się informacje, że Legia za trzy miliony euro kupi napastnika Watfordu Miletę Rajovicia.

Czytaj więcej

Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Reklama
Reklama

Jeśli uspokoiło to nastroje wśród fanów, to na pewno nie na długo. Tuż przed pierwszym gwizdkiem dziennikarz serwisu Legia.net Marcin Szymczyk podał informację, że poza kadrą meczową znalazł się Maxi Oyedele. Powód? Reprezentant Polski odchodzi z Legii za 6 mln euro. Nie ma się z czego przesadnie cieszyć, bo 40 proc. z tej sumy trafi do Manchesteru United.

Trener Edward Iordanescu miał przed meczem ograniczone pole manewru. Na lewej obronie musiał wystawić Patryka Kuna, bo urazu doznał Ruben Vinagre. W ataku zagrał Marc Gual, a na skrzydłach postawił na Ryoyę Morishitę i Wahana Biczachczjana. Legia od początku zyskała przewagę, częściej utrzymywała się przy piłce, ale groźnych sytuacji z tego nie było. Niewiele brakowało, a to goście objęliby prowadzenie. Po szybkim kontrataku piłka wpadła nawet do bramki Kacpra Tobiasza, na szczęście sędziowie VAR zobaczyli spalonego zawodnika Aktobe.

Czytaj więcej

Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy

Piłkarze Legii długo nie mieli pomysłu, jak sforsować obronę rywali. Starał się Juergen Elitim, do gry pokazywał się Gual, ale wszystkie ataki kończyły się około 30 metrów od bramki drużyny z Kazachstanu.

Na szczęście dla Legii wreszcie błysnął Biczachczjan, który zbiegł z piłką do środka i uderzył z 20 metrów pod poprzeczkę. Bramkarz Aktobe przepuścił strzał, chociaż piłka leciała prosto w jego stronę. To był jedyny pozytywny akcent w wykonaniu gospodarzy. Niewiele do gry wnieśli Ilja Szkurin, Wojciech Urbański i Miguel Alfarela.

Liga Europy. Dlaczego Legia mogła wygrać walkowerem?

Legia odniosła minimalne zwycięstwo, ale mogła wygrać wyżej dzięki gapiostwu rywali. Do gry już szykował się Artur Szuszenaczew, który w zeszłym sezonie pucharowym dostał czerwoną kartkę. Jeśli wszedłby na boisko, Legia wygrałaby walkowerem. O sprawie napisał na portalu X dziennikarz Jan Sikorski, a reprezentant Kazachstanu ostatecznie nie wszedł na murawę.

Reklama
Reklama

Przed rewanżem niczego nie można być pewnym. Legia pojedzie do Azji z minimalną zaliczką, zagra w upale, a po drodze będzie jeszcze walczyć o Superpuchar Polski z Lechem Poznań. Do Dariusza Mioduskiego chyba dotarło, że jest źle, bo pod koniec meczu, po jednej z akcji wstał i wyszedł na moment z loży, kręcąc głową. Poważną minę miał też nowy dyrektor Fredi Bobić.

Jeśli Legia nie zajdzie daleko w pucharach, może wpaść w kłopoty finansowe. Tak jak w poprzednim sezonie, znów gra o życie. Nie wiadomo, czy tym razem zdoła oszukać przeznaczenie.

Wokół Legii dawno nie było tak gęstej atmosfery. Po kilku sezonach bez mistrzostwa Polski i przy braku transferów część kibiców ogłosiła bojkot meczów rozgrywanych w stolicy.

Fani mają pretensje do Dariusza Mioduskiego, że Legia się nie wzmocniła, a przecież do klubu wpłynęły w ostatnich miesiącach duże pieniądze, choćby ze sprzedaży Ernesta Muciego do Besiktasu Stambuł czy za awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Swoją cegiełkę do budżetu dołożyli też kibice, którzy kilka razy wypełnili stadion do ostatniego miejsca, generując znaczne przychody.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Piłka nożna
Czy Dariusz Mioduski może łączyć funkcję prezesa i właściciela Legii z posadą w PZPN? Prawnik wyjaśnia
Piłka nożna
Czy Buenos Aires utonie we łzach? To może być ostatni mecz Leo Messiego przed własną publicznością
Piłka nożna
Barcelona uniknęła wpadki z beniaminkiem. Robert Lewandowski wrócił do gry
Piłka nożna
Trzy polskie zwycięstwa. Legia, Raków i Jagiellonia bliżej Ligi Konferencji
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Piłka nożna
Lech zderzył się z Europą. Do Ligi Konferencji wysłały go Smerfy
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama