Na skoczni Granasen tym razem wygrał sport, choć polscy skoczkowie wielkiego udziału w głównych atrakcjach nie mieli. Zwycięstwo Ryoyu Kobayashiego, już dwunaste tej zimy, tylko podkreśliło, jak mocny jest zdobywca wielkiej Kryształowej Kuli, najlepszy w obu seriach.
Norweska publicznośc kibicowała swojemu – Andreas Stjernen zapowiedział zakończenie kariery po konkursie w Trondheim, nie chce już jechać na loty do Vikersund. Wyszło ładnie – drugie miejsce na podium, dwa piękne skoki po 137 m, na końcu brawa i szpaler z nart kolegów przy zeskoku.
Efektowny sukces Kobayashiego oznaczał także, że walka o główną premię Raw Air 2019 – 60 tys. euro, jest daleka od rozstrzygnięcia. Stefan Kraft uratował wprawdzie prowadzenie w turnieju, głównie dzięki dobrej próbie w drugiej serii i awansie z 7. na trzecie miejsce, ale przewagę nad Japończykiem ma niewielką: 9,5 pkt. Nad byłym liderem Robertem Johanssonem też niedużą: 15,2 pkt., choć Norweg był w czwartek dopiero dziesiąty.
O Polakach tym razem wiele dobrego powiedzieć się nie dało, może są już trochę zmęczeni. Dawid Kubacki omal nie stracił miejsca w finałowej serii, po pierwszej próbie był zaledwie 28. Dawno nie było takiej sytuacji, że najlepszym z szóstki był Piotr Żyła, ale po pierwszej serii oznaczało to tylko 13. pozycję, kilka miejsc przed Kamilem Stochem i Jakubem Wolnym. Stefan Hula i Paweł Wąsek zgodnie odpadli z rywalizacji.
Druga seria przyniosła znaczną poprawę Kubackiego, 134,5 m w dobrym stylu oznaczało awans o dziesięć miejsc. Stoch pozostał 17. (i stracił drugie miejsce w klasyfikacji PŚ na rzecz Krafta). Wolny poprawił się o pięć pozycji, Żyła o dwie, cała czwórka wylądowała więc zgodnie w drugiej dziesiątce konkursu.