Putincewa należy do bardzo ekspresyjnych zawodniczek. Różnie reaguje na stracone piłki, niewykorzystane szanse, kontrowersyjne sytuacje – grymasi, komentuje, rzuca rakietą. Lubi też podkreślać swoją wyższość po wygranych punktach. Robi to i w meczach z zawodniczkami z niższych miejsc rankingowych, ale nie oszczędza też rywalek z czołówki.
Sztuką jest wtedy nie reagować lub puścić jakiekolwiek pretensje mimo uszu. Iga Świątek pokazała w sobotę na Campo Centrale, że potrafi zachować obojętność w takich sytuacjach. Nie przejmowała się zmiennym i pretensjonalnym zachowaniem przeciwniczki. Robiła swoje. 22-letnia tenisistka z Raszyna wygrała ten mecz, który mógłby być trudny dla innych właśnie ze względu na zachowanie rywalki, ale - nie ma też co ukrywać – solidne tenisowe umiejętności.
Iga Świątek – Julia Putincewa. Niebezpieczne skróty Kazaszki w pierwszym secie
Pierwszy set trwał 49 minut. Doszło tylko do jednego przełamania serwisu. Polka dokonała tego w szóstym gemie. Miałą przewagę, ale musiała się sporo nabiegać, by zdobywać kolejne punkty. Jeśli Putincewa czymś zaimponowała w tej części gry, to skrótami. Nadużywała ich, nie wszystkie z nich były skuteczne, ale zmuszały Świątek do wielu ponadnormatywnych przebieżek.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz zagra w sobotę w Rzymie po raz pierwszy w karierze i niewykluczone, że ostatni, z Rafaelem Nadalem. 37-letni Hiszpan żegna się zawodowym tenisem. Aż trudno uwierzyć, że osiągnął tak wiele, tak dużo cierpiąc.
Skończyło się na 6:3. Po ostatniej piłce Polka głośno krzyknęła: „Jazda”. Psycholog Daria Abramowicz wstała z siedziska i oklaskami nagrodziła tę część rzymskiego występu liderki rankingu. Mentalnie było bez zarzutu, ale – jeśli chodzi o grę - sama Świątek miała jednak wątpliwości, czy wszystko było tak jak należy. Długo konsultowała się z własnym sztabem.