Iga wygrywała już Roland Garros (2020, 2022, 2023, 2024) i US Open (2022), ale sukces w Wimbledonie smakuje wyjątkowo. Nie tylko dlatego, że to kultowe miejsce na tenisowej mapie świata.
Po pierwsze, bo trawa była dotąd dla naszej mistrzyni poważnym wyzwaniem. Po drugie, gdyż tak pewnego zwycięstwa w finale (6:0, 6:0 z Amandą Anisimovą) nie widziano w Londynie od ponad stu lat. Wreszcie po trzecie i najważniejsze, bo triumf ten przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie, po największym zakręcie w karierze Igi.
„To wydaje się surrealistyczne”. Iga Świątek po zwycięstwie w Wimbledonie
Dwa tygodnie mogą w życiu zmienić naprawdę wiele. Kiedy przed Wimbledonem Świątek przegrywała w finale w Bad Homburg z Jessicą Pegulą, z trudem powstrzymywała łzy, choć jednocześnie starała się szukać pozytywów.
Czytaj więcej
Iga Świątek pokonała Amandę Anisimową 6:0, 6:0 i została pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. F...
Tamten turniej w Niemczech dał nam wszystkim wiarę w to, że może czekać nas piękne lato w Londynie. Gdy z wimbledońskiej drabinki odpadały kolejne faworytki, po cichu marzyliśmy o finale z udziałem 24-letniej dziewczyny z Raszyna. Ale nikt nie spodziewał się tak radosnego zakończenia. Nawet Iga przyznała, że to wszystko wydaje się na razie surrealistyczne.