Tomasz Wacławek: Iga Świątek. Polska księżna Wimbledonu

Iga Świątek była już królową Paryża, później podbiła Nowy Jork, a teraz została księżną Londynu. Zdobyła wielkoszlemowego hat tricka, odnosząc zwycięstwa na każdej z trzech nawierzchni.

Publikacja: 13.07.2025 07:23

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: REUTERS/Toby Melville

Iga wygrywała już Roland Garros (2020, 2022, 2023, 2024) i US Open (2022), ale sukces w Wimbledonie smakuje wyjątkowo. Nie tylko dlatego, że to kultowe miejsce na tenisowej mapie świata.

Po pierwsze, bo trawa była dotąd dla naszej mistrzyni poważnym wyzwaniem. Po drugie, gdyż tak pewnego zwycięstwa w finale (6:0, 6:0 z Amandą Anisimovą) nie widziano w Londynie od ponad stu lat. Wreszcie po trzecie i najważniejsze, bo triumf ten przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie, po największym zakręcie w karierze Igi.

„To wydaje się surrealistyczne”. Iga Świątek po zwycięstwie w Wimbledonie

Dwa tygodnie mogą w życiu zmienić naprawdę wiele. Kiedy przed Wimbledonem Świątek przegrywała w finale w Bad Homburg z Jessicą Pegulą, z trudem powstrzymywała łzy, choć jednocześnie starała się szukać pozytywów.

Czytaj więcej

Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć

Tamten turniej w Niemczech dał nam wszystkim wiarę w to, że może czekać nas piękne lato w Londynie. Gdy z wimbledońskiej drabinki odpadały kolejne faworytki, po cichu marzyliśmy o finale z udziałem 24-letniej dziewczyny z Raszyna. Ale nikt nie spodziewał się tak radosnego zakończenia. Nawet Iga przyznała, że to wszystko wydaje się na razie surrealistyczne.

Reklama
Reklama

Triumf ten to nagroda za cierpliwość i wytrwałość. Wyczekiwała go od ponad roku. Niespełniony sen o olimpijskim złocie, dopingowa wpadka, zmiana trenera, utrata pozycji liderki światowego rankingu – ciosy przychodziły z różnych stron. Ale się nie poddawała i po burzy znów zaświeciło dla niej słońce.

Wimbledon. Komu dziękowała Iga Świątek?

Trudno było się nie uśmiechać, kiedy odbierała trofeum od księżnej Kate. I nie wzruszać, gdy po meczu pobiegła wyściskać się z rodziną i swoim sztabem, a potem dziękowała tacie. – Bez niego by mnie tu nie było. W wielu ciężkich momentach mobilizował mnie do pracy. Wtedy, kiedy jeszcze byłam za głupia, żeby to zrozumieć – opowiadała.

Współpraca z trenerem Wimem Fissette'em zaczyna przynosić owoce. Iga znów przypomina maszynę do wygrywania. Jest być może jeszcze pewniejsza siebie, na pewno zyskała więcej atutów. Powrót na tenisowy tron wydaje się kwestią czasu. Pościg za Aryną Sabalenką zapowiada się pasjonująco. Podobnie jak zbliżający się US Open, na który Świątek powinna już pojechać jako jedna z kandydatek do tytułu.

Iga wygrywała już Roland Garros (2020, 2022, 2023, 2024) i US Open (2022), ale sukces w Wimbledonie smakuje wyjątkowo. Nie tylko dlatego, że to kultowe miejsce na tenisowej mapie świata.

Po pierwsze, bo trawa była dotąd dla naszej mistrzyni poważnym wyzwaniem. Po drugie, gdyż tak pewnego zwycięstwa w finale (6:0, 6:0 z Amandą Anisimovą) nie widziano w Londynie od ponad stu lat. Wreszcie po trzecie i najważniejsze, bo triumf ten przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie, po największym zakręcie w karierze Igi.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Tenis
Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Tenis
Postawiła siebie na pierwszym miejscu. Amanda Anisimova – rywalka Igi Świątek w finale Wimbledonu
Tenis
Iga Świątek pisze historię. W sobotę zagra w wielkim finale Wimbledonu
Tenis
Huragan Iga. Świątek po raz pierwszy w półfinale Wimbledonu, w czwartek zagra z mistrzynią olimpijską
Tenis
Wimbledon. Iga Świątek już w ćwierćfinale, teraz na jej drodze Ludmiła Samsonowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama