Po drugim wtorku turnieju najbardziej smętną minę miał Rafael Nadal. Przegrał w trzech setach ćwierćfinał z Tomasem Berdychem (środkowy set do zera), grał słabo, w dodatku wszyscy głośno przypominali, że Czech przerwał wreszcie serię 17 kolejnych porażek z Hiszpanem, rozpoczętą w 2006 roku.
– To był bardzo zły dzień – mówił Nadal, ale zaraz dodał: – Muszę jednak myśleć pozytywnie, skoro bez formy byłem w stanie dotrzeć do ćwierćfinału... Dla przyzwyczajonych do dominacji hiszpańskiego mistrza był to jednak przykry widok: zwieszona głowa, brak szybkości, niepewny serwis, sławna obrona rozbita przez rywala na strzępy. Tylko w trzecim secie, gdy zapowiadało się na klęskę, Rafael Nadal zebrał się w sobie, nawet był blisko wygrania tie-breaka, przynajmniej ocalił resztki dumy.