Można śmiało powiedzieć, że w losowaniu w Santiago mieliśmy podwójne szczęście: najpierw, gdy los przydzielił nam rywala (mogło być gorzej), a później, gdy także losowanie decydowało o tym, kto będzie gospodarzem meczu, a więc wybierze nawierzchnię, co jest sprawą kluczową.

W tegorocznych rozgrywkach Argentyna w pierwszej rundzie pokonała u siebie najpierw Brazylię 3:2, a w potem w ćwierćfinale Serbię (bez Novaka Djokovicia) 4:1. Przegrała dopiero wyjazdowy półfinał z Belgią 2:3. W meczu tym w reprezentacji Argentyny grali Leonardo Mayer (58 ATP), Federico Delbonis (64), Carlos Berlocq (79) i Diego Schwartzman (96).

Jak widać bać się przesadnie nie ma kogo, szczególnie, że Argentyńczycy nie zagrają na swojej ulubionej nawierzchni ziemnej, bo to do nas będzie  należeć jej wybór. Jeśli Polacy wygrają, ich rywalem w ćwierćfinale będzie zwycięzca spotkania Włochy - Szwajcaria.

Drużyna Argentyny przed kilku laty była mocniejsza. W XXI wieku grała w trzech finałach Pucharu Davisa - za każdym razem jednak przegrywała, dwa razy z Hiszpanią (2008 i 2011) i raz z Rosją (2006).

Pozostałe pary pierwszej rundy (gospodarze na pierwszym miejscu): Wielka Brytania - Japonia; Serbia - Kazachstan; Włochy - Szwajcaria; Francja - Kanada; Niemcy - Czechy; Australia - USA; Belgia - Chorwacja.