Wynik meczu w Tel-Awiwie to największa sensacja piątku. Najpierw Harel Levy (210. ATP) pokonał Igora Andrejewa, tenisistę, który stuka do bram pierwszej dziesiątki świata, następnie Dudi Sela pokonał Michaiła Jużnego, także w czterech setach. Rosjanie w przeszłości dwa razy zdobyli Puchar Davisa, dla Izraela awans do ćwierćfinału to powtórzenie największego dotychczasowego sukcesu. Wszystko oglądało 10,5 tys. osób – największa widownia w dziejach izraelskiego tenisa.
Półfinał dla gospodarzy jest na wyciągnięcie ramienia, tym bardziej, że w sobotnim deblu zagrają Andy Ram i Jonathan Erlich, kidyś jedna z najepszych par świata. Honoru Rosji, może po raz ostatni, będzie w tym meczu bronił Marat Safin i Andrejew lub Igor Kunicyn.
W Marbelli spodziewano się raczej prowadzenia Hiszpanów, ale Philipp Kohlschreiber wygrał dość latwo z Tommym Robredo i wyrównał rezultat. Rafel Nadal nie gra, kontuzja wciąż przeszkadza, więc losy meczu musi wziąć na siebie Fernando Verdasco. Z Andreasem Beckiem męczył się jednak bardzo długo. W sobotę zagra w deblu razem z Feliciano Lopezem, z drugiej strony siatki pojawią się Mischa Zverev i Nicolas Kiefer. W meczu Czechów i Argentyńczyków w Ostrawie rakiety numer 1 obu krajów wygrały, ale Tomas Berdych musiał ratować się długą przerwą w toalecie (przegrywał 0-2), by uratować punkt dla swego kraju.
Chrowacja zaczęła mecz z USA od zwycięstwa Ivo Karlovicia nad Jamesem Blake'em. Było w tym spotkaniu wszystko, co wyróżnia mecze daviscupowe – pięć długich setów, zmienność losów i emocji w końcu sukces lokalnego bohatera. Karlović wygrał mecz pięciosetowy po raz pierwszy w karierze. Drugi pojedynek też trwał pięć setów i miał podobną dramaturgię. Marin Cilić potrzebował 4 godzin i 23 minut, by pokonać Mardy’ego Fisha. Chorwaci prowadzą 2:0.
[ramka][b]Grupa światowa — 1/4 finału[/b]