Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) potwierdził, że Kamila Walijewa złamała przepisy antydopingowe, gdy wykryto w jej organizmie ślady zakazanej trimetazydyny. To oznacza, że należy anulować jej wyniki osiągnięte po dacie tego przewinienia, a więc także podczas rywalizacji olimpijskiej. Teraz sędziowie przyjrzą się temu, jak Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) chce medale podzielić.
Weryfikacja wyników spoczywa właśnie na federacji, która po ogłoszeniu decyzji CAS anulowała wprawdzie punkty wywalczone w konkursie drużynowym przez Walijewą – wygrała program krótki i dowolny solistek – ale nie zweryfikowała rezultatów przedstawicielek pozostałych drużyn.
Efekt jest taki, że chociażby Kanadyjki wciąż mają za te konkurencje 16, a nie 18 punktów, i w klasyfikacji końcowej są na czwartej lokacie, tuż za zespołem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC), który pierwotnie wywalczył złoto.
Czytaj więcej
Rosyjska łyżwiarka została zdyskwalifikowana na cztery lata i straci złoto z igrzysk w Pekinie. To niemal koniec jednej z najważniejszych dopingowych spraw ostatniej dekady.
Pierwsze miejsce w zawodach drużynowych – według ISU, która opiera się w tej sprawie na niewskazujących klarownego rozwiązania wewnętrznych przepisach – zajęli po weryfikacji Amerykanie przed Japończykami.