– Jak zabraknie nas na podium, będę wściekły – mówił „Rz” przed wylotem do Japonii na Puchar Wielkich Mistrzów trener polskich siatkarzy Daniel Castellani. Argentyńczyk, który widział sukces Skry Bełchatów w Dausze podczas Klubowych Mistrzostw Świata, dowodził, że nadchodzi okres dominacji polskiej siatkówki. Po dwóch przegranych meczach w Osace, z Japonią i Kubą, mówi o zmęczeniu, błędach w grze i kontuzjach czołowych graczy.

A przecież dopiero teraz czeka go najtrudniejsze spotkanie. Brazylijczycy przylecieli do Japonii zdobyć Puchar Wielkich Mistrzów i zgarnąć wszelkie możliwe nagrody. Na razie wygrali z Kubą oraz Iranem, to samo zamierzają powtórzyć w meczu z Polską. Nasi siatkarze bez Pawła Zagumnego i Piotra Gruszki grają znacznie gorzej niż podczas zwycięskich mistrzostw Europy. We znaki szczególnie daje się brak Zagumnego, który jest jednym z najlepszych rozgrywających na świecie. Grzegorz Łomacz, który go zastępuje, dopiero się uczy siatkówki na tym poziomie.

Michał Bąkiewicz, kapitan polskiej reprezentacji, mówi, że ich największym wrogiem jest zmęczenie. Od wielu miesięcy grają bez przerwy. Najpierw liga, później Liga Światowa, przygotowania do mistrzostw Europy i same mistrzostwa, teraz rozgrywki ligowe i jeszcze turniej w Dausze. Bartosz Kurek, nieludzko eksploatowany, ledwie powłóczy nogami. Kto wie, być może szansę dostanie w tej sytuacji Zbigniew Bartman, o którym Castallani mówił przed odlotem, że potencjał ma nawet większy niż skrzydłowy Skry.

Argentyński trener Polaków ma nadzieję, że dzień przerwy w turnieju i przenosiny z Osaki do Nagoi tchną w jego zespół nowego ducha. W sobotę o 4.30 rano prestiżowy mecz z Brazylią, a w niedzielę o 6.30 spotkanie z Iranem. Oba w Eurosporcie 2. Pożegnalny mecz w poniedziałek z Egiptem (Eurosport – 7.30). Castellani mówi, że spotkanie z Brazylią to naprawdę ostatnia szansa, by odmienić wizerunek mistrzów Europy w tym turnieju. – Musimy dobrze zagrać blokiem i wzmocnić zagrywkę, wtedy odrzucimy Brazylijczyków od siatki i postaramy się poszukać szansy na sukces – powiedział Castellani, który chyba nie sądził, że Puchar Wielkich Mistrzów zacznie się tak źle dla złotych medalistów z Izmiru.