Mistrz świata przyjechał na krótko do Polski. W środę weźmie udział w konferencji zapowiadającej Tour de Pologne, 17 maja wystartuje w organizowanym przez siebie wyścigu Skoda Velo Toruń. – Głównie jednak odpoczywam, mój organizm tego potrzebuje. Po Liege–Bastogne–Liege odstawiłem rower na sześć dni – mówi Kwiatkowski.

Podsumowując pierwszą część sezonu, zarzuca sobie zbytnią zachłanność na starty i mimo zwycięstwa w prologu Paryż – Nicea i Amstel Gold Race ma poczucie niespełnienia. – Nie zawsze myślałem o oszczędzaniu sił. Wcześnie, bo już w styczniu, zacząłem sezon. Pojechałem bardzo ciężki wyścig Dookoła Kraju Basków. Tam nie wystartował Alejandro Valverde, który wygrał potem oba ardeńskie klasyki, w Amstel był tuż za mną. Następne lata będę planował pod hasłem: mniej znaczy lepiej – tłumaczy kolarz grupy Etixx.

Obowiązuje ono również w drugiej części obecnego sezonu. W połowie maja Kwiatkowski wyjeżdża do Hiszpanii na wysokogórskie zgrupowanie, ale najbliższy start planuje dopiero 13 czerwca (Tour de Suisse). Potem będą mistrzostwa Polski i rozpoczynający się 6 lipca w Utrechcie Tour de France.

– Chciałbym jak najlepiej pokazać się w koszulce mistrza świata. Patrząc na trasę TdF, jest szansa dla takich kolarzy jak ja, nawet na żółtą koszulkę lidera, na pierwszych dziewięciu etapach. Nie patrzę na klasyfikację generalną, bo w naszej grupie liderem będzie Rigoberto Uran.

Tour de Pologne? – Nie chcę żadnych deklaracji. W poprzednich latach je składałem, ale były one podparte tylko moją chęcią, a nie realiami – powiedział Kwiatkowski.

W sierpniu zamierza pojechać do Brazylii na rekonesans trasy olimpijskiej. Do wrześniowych mistrzostw świata w amerykańskim Richmondzie przystąpi z marszu. Pojedzie przedtem w dwóch kanadyjskich klasykach, ale będzie miał dość czasu, by na miejscu poznać warunki i profil trasy, na której przystąpi do obrony tęczowej koszulki.