W ostatnim niedzielnym meczu Legia zremisowała z Wisłą 1:1. Po trzech zwycięstwach to pierwsze stracone punkty Legii. Mogło być gorzej, choć Legia schodziła na przerwę po golu, zdobytym przez Dominika Furmana w 44.minucie. Na początku drugiej połowy Michał Kucharczyk nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji, a Duszan Kuciak obronił rzut karny wykonywany przez Rafała Boguskiego.
Dla historii polskiej piłki to tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany. Ale dla niespełna tysiąca mieszkańców Niecieczy to wydarzenie historyczne. W czwartym meczu w ekstraklasie piłkarze Termaliki odnieśli pierwsze zwycięstwo. Trzy kolejne przegrali, a w ciągu 270 minut zaledwie kilka razy udało im się podejść pod bramkę przeciwników. Teraz pokonali Zagłębie Lubin 1:0.
Bramkę strzelił Słowak Pavol Stano, który kilka dni wcześniej przeszedł do Termaliki z Podbeskidzia i nawet nie poznał jeszcze dobrze nowych kolegów. Nie musiał, bo on nie zdobywa goli po akcjach. Stano gra w Polsce od siedmiu lat, Termalica jest jego piątym klubem. Dla każdego strzelał bramki, na ogół w podobnych okolicznościach. Wykorzystywał wzrost (prawie dwa metry), przy rzutach wolnych lub rożnych skakał wyżej niż inni, uderzał piłkę głową i czasami odnosił sukces. Stano nosi bodaj największy numer butów w ekstraklasie (46), ale głową zdobył więcej goli niż nogą.
Tak to już w naszej lidze jest. Prawie 38-letni obrońca o przeciętnych umiejętnościach staje się graczem bardzo potrzebnym klubom na średnim poziomie. I to nie jego wina, że młodsi są od niego słabsi.
Mielecki czar PRL
Termalica nie może jeszcze grać na własnym stadionie, który przechodzi gruntowną modernizację, aby sprostać wymaganiom ekstraklasy. Wszystkie trzy porażki poniosła na boiskach przeciwników. Pierwszy raz w roli gospodarza zagrała w Mielcu, 50 kilometrów od Niecieczy. Ten mecz był jak powrót do romantycznych czasów futbolu. Kibice przyjechali samochodami i autokarami, ożył stadion Stali, klubu prawdziwych mistrzów: Grzegorza Laty, Andrzeja Szarmacha, Henryka Kasperczaka, Zygmunta Kukli, Jana Domarskiego... Real Madryt wprawdzie tu wygrał, ale męczył się z nimi okrutnie. Może dlatego, że hiszpańscy piłkarze, z Vicente del Bosque i Paulem Breitnerem na czele, spędzili noc na piętrowych łóżkach sąsiadującego ze stadionem hotelu Jubilat.