Wieś lepsza od miasta

Termalica zdobyła pierwsze punkty, Legia pierwsze straciła. Górnik Zabrze osiągnął dno.

Publikacja: 09.08.2015 21:09

Dominik Furman cieszy się po zdobyciu gola dla Legii. Obok Ondrej Duda i Rafał Makowski

Dominik Furman cieszy się po zdobyciu gola dla Legii. Obok Ondrej Duda i Rafał Makowski

Foto: PAP/Marek Zakrzewski

W ostatnim niedzielnym meczu Legia zremisowała z Wisłą 1:1. Po trzech zwycięstwach to pierwsze stracone punkty Legii. Mogło być gorzej, choć Legia schodziła na przerwę po golu, zdobytym przez Dominika Furmana w 44.minucie. Na początku drugiej połowy Michał Kucharczyk nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji, a Duszan Kuciak obronił rzut karny wykonywany przez Rafała Boguskiego.

Dla historii polskiej piłki to tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany. Ale dla niespełna tysiąca mieszkańców Niecieczy to wydarzenie historyczne. W czwartym meczu w ekstraklasie piłkarze Termaliki odnieśli pierwsze zwycięstwo. Trzy kolejne przegrali, a w ciągu 270 minut zaledwie kilka razy udało im się podejść pod bramkę przeciwników. Teraz pokonali Zagłębie Lubin 1:0.

Bramkę strzelił Słowak Pavol Stano, który kilka dni wcześniej przeszedł do Termaliki z Podbeskidzia i nawet nie poznał jeszcze dobrze nowych kolegów. Nie musiał, bo on nie zdobywa goli po akcjach. Stano gra w Polsce od siedmiu lat, Termalica jest jego piątym klubem. Dla każdego strzelał bramki, na ogół w podobnych okolicznościach. Wykorzystywał wzrost (prawie dwa metry), przy rzutach wolnych lub rożnych skakał wyżej niż inni, uderzał piłkę głową i czasami odnosił sukces. Stano nosi bodaj największy numer butów w ekstraklasie (46), ale głową zdobył więcej goli niż nogą.

Tak to już w naszej lidze jest. Prawie 38-letni obrońca o przeciętnych umiejętnościach staje się graczem bardzo potrzebnym klubom na średnim poziomie. I to nie jego wina, że młodsi są od niego słabsi.

Mielecki czar PRL

Termalica nie może jeszcze grać na własnym stadionie, który przechodzi gruntowną modernizację, aby sprostać wymaganiom ekstraklasy. Wszystkie trzy porażki poniosła na boiskach przeciwników. Pierwszy raz w roli gospodarza zagrała w Mielcu, 50 kilometrów od Niecieczy. Ten mecz był jak powrót do romantycznych czasów futbolu. Kibice przyjechali samochodami i autokarami, ożył stadion Stali, klubu prawdziwych mistrzów: Grzegorza Laty, Andrzeja Szarmacha, Henryka Kasperczaka, Zygmunta Kukli, Jana Domarskiego... Real Madryt wprawdzie tu wygrał, ale męczył się z nimi okrutnie. Może dlatego, że hiszpańscy piłkarze, z Vicente del Bosque i Paulem Breitnerem na czele, spędzili noc na piętrowych łóżkach sąsiadującego ze stadionem hotelu Jubilat.

Dziś to inny stadion, inny hotel, tylko drużyny nie ma. Zapachniało jednak starymi czasami, na trybunie honorowej było dwóch byłych prezesów PZPN – Grzegorz Lato i Michał Listkiewicz. Byli też skromni właściciele Termaliki, niepchający się na salony państwo Witkowscy.

Czy im się powiedzie? Nie będzie łatwo. Ale fakt, że wiejski klub, którego właściciele zarabiają na produkcji kostki brukowej, płyt tarasowych i kamiennych schodów, pokonuje potentata miedziowego mającego wsparcie polityków, powinien dawać do myślenia.

W Poznaniu też mają o czym myśleć. Lech rozpoczął sezon od efektownego zwycięstwa nad Legią w meczu o Superpuchar Polski i wyeliminowania FK Sarajevo. Ale w lidze idzie mu jak po grudzie. Mecz z Koroną ledwie zremisował i to goście w Poznaniu robili lepsze wrażenie.

Trudno zrozumieć taką nagłą obniżkę formy. Wytłumaczeniem może być fakt, że Lech rozegrał dwa trudne mecze z Bazyleą. Często tak jest, że po pojedynkach pucharowych ligowe bywają słabsze. W przypadku Lecha dochodzi jednak coś jeszcze. Liczba kontuzji, jakich doznali lechici, jest wyjątkowo duża.

Węgier Tamas Kadar był, delikatnie mówiąc, dość przeciętnym stoperem. Ale kiedy go zabrakło, okazało się, że mistrz Polski nie ma zastępcy i musi przesunąć na środek obrony pomocnika Łukasza Trałkę. Lech czeka na powrót kontuzjowanego Fina Paulusa Arajuuriego i jakby tego było mało, stracił obrońcę z najlepszą lewą nogą w kraju: Barry'ego Douglasa. Szymon Pawłowski, z urazem uda, przez ostatni kwadrans ledwo chodził, ale pozostał na boisku, żeby po czerwonej kartce dla Dariusza Dudki Lech nie kończył meczu w dziewiątkę. Darko Jevtić też będzie się leczył, a nieobecność Kaspera Hamalainena to strata najbardziej odczuwalna.

Nawet mistrz Polski, który teoretycznie powinien mieć najsilniejszą ławkę rezerwowych, staje przed poważnymi problemami.

Probierz robi swoje

Michał Probierz w Jagiellonii robi to nieco dłużej. Stawia na polskich zawodników, a jeśli już kupuje zagranicznego, to wie jakiego i po co. Teraz kimś takim jest estoński doświadczony pomocnik Konstantin Wasiljew.

W Jagiellonii Probierza wszystko gra, w Górniku Zabrze coraz gorzej. Darzę sympatią obydwu trenerów, których pamiętam dobrze z boiska – Roberta Warzychę i Józefa Dankowskiego. Ale w dzisiejszym Górniku, w którym nie widać gospodarza, nawet Pep Guardiola nic by nie zrobił.

4.kolejka

Cracovia – Piast Gliwice 1:2 (1:0)

Bramki: dla Cracovii B. Dialiba (38); dla Piasta P. Mraz (46), M. Nespor (49). Żółte kartki: J. Wójcicki (Cracovia); U. Korun (Piast). Sędziował Z. Dobrynin (Łódź). Widzów 7416.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Zagłębie Lubin 1:0 (1:0).

Bramka: P. Stano (15). Żółte kartki: B. Babiarz, P. Stano, P. Fryc (Termalica); J. Tosik, Ł. Janoszka, L. Guldan, Ł. Piątek (Zagłębie). Sędziował T. Musiał (Kraków). Widzów 3209.

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 1:3 (1:2).

Bramki: dla Górnika Ł. Madej (30); dla Jagiellonii K. Wassiljew (17), P. Grzelczak (28), M. Gajos (49). Żółte kartki: A. Danch (Górnik); P. Tomasik (Jagiellonia). Sędziował Sz. Marciniak (Płock). Widzów 5521.

Pogoń Szczecin – Górnik Łęczna 0:0

Żółte kartki: T. Murayama, J. Fojut (Pogoń); Ł. Tymiński, B. Śpiączka, S. Prusak, V. Nikitovic, F. Cernych (Łęczna). Sędziował M. Złotek (Stalowa Wola). Widzów 6362.

Lech Poznań – Korona Kielce 0:0

Czerwona kartka: D. Dudka 81 Lech). Żółte kartki: Ł. Trałka, T. Kędziora (Lech); K. Sylwestrzak, V. Gabovs, S. Pyłypczuk (Korona) oraz rezerwowi zawodnicy Korony: K. Kiercz i Z. Małkowski. Sędziował K. Jakubik (Siedlce). Widzów 13 134.

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 0:0

Żółte kartki: T. Hateley (Śląsk); G. Wojtkowiak, P. Wiśniewski (Lechia). Sędziował P. Gil (Lublin). Widzów 7939.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:1 (1:0)

Bramki: Dla Legii D. Furman (44), dla Wisły D. Guerrier (64). Żółte kartki: J. Rzeźniczak, D. Kuciak, R. Makowski (Legia); R. Guzmics, Ł. Burliga, M. Jankowski (Wisła). Sędziował D. Stefański (Bydgoszcz). Widzów 26 141.

I Liga

Sensacyjna porażka Zawiszy Bydgoszcz. W drugiej kolejce spadkowicz z ekstraklasy przegrał u siebie 2:3 z beniaminkiem MKS Kluczbork. Lepiej poradził sobie GKS Bełchatów, który pokonał 2:1 Chojniczankę. W meczu GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec (to pierwsze ligowe spotkanie obu drużyn od 23 lat) górą byli goście (1:0 – gol Konrada Budka w 24. min). Mecze Bytovia – Olimpia Grudziądz i Stomil Olsztyn – Sandecja zakończyły się remisami 2:2. 1:1 było w spotkaniach Miedzi Legnica z Dolcanem Ząbki oraz Chrobrego Głogów z Pogonią Siedlce. —mradz

Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy