Ten mecz był ważny, nawet jeśli Polki już przed pierwszym gwizdkiem nie miały szans na awans do ćwierćfinału. Trzeba było wygrać, żeby skończyć rozgrywki na trzeciej pozycji w grupie, wyprzedzić Austriaczki i Argentynki i podtrzymać dobrą passę z zeszłorocznych mistrzostw Europy, na których Polki były dziewiąte. Przed turniejem prezes ZPRP Sławomir Szmal deklarował, że celem minimum jest zajęcie miejsca w przedziale 9-12, a do tego potrzebna była wygrana z Austriaczkami. To się biało-czerwonym udało, chociaż mecz od początku, niemal do samego końca był trudny.
Dało się zauważyć, że na parkiecie spotkały się dwie drużyny o podobnych potencjałach. Grały w podobnym tempie, popełniały podobną liczbę strat i nie potrafiły zbudować większej przewagi. Rywalki to solidna europejska drużyna, która potrafiła się postawić w pierwszych połowach meczów Francuzkom i Holenderkom. Polki mają sporo talentu, ale niektórym zawodniczkom brakuje jeszcze doświadczenia, które zdobyły na tym turnieju.
Czytaj więcej
Drugą część mistrzostw świata polskie piłkarki ręczne zaczęły od zwycięstwa nad Argentyną 28:25....
Polska – Austria: drużyny o podobnych potencjałach
Pierwsze gole zdobyły rywalki, chwilę potem z rzutu karnego odpowiedziała Magda Balsam. Potem znów na prowadzenie wyszły Austriaczki, a kiedy ich przewaga wzrosła do trzech bramek, o czas poprosił trener Arne Stenstad. Apelował, żeby nie komplikować gry w ataku, szukać czystych okazji do zdobycia gola i wzmocnić obronę. Poskutkowało – jego zawodniczki zdobyły trzy gole z rzędu i uspokoiły sytuację.
Na przerwę schodziły, tracąc do Austriaczek tylko jedną bramkę (17:18), a zaraz na początku drugiej połowy doprowadziły do remisu po golu Aleksandry Rosiak. Potem dość długo żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na prowadzenie, aż w końcu udało się to Polkom po golu Darii Michalak. Nasza lewoskrzydłowa kilka razy zagrała też dobrze w obronie, wybijając rywalki z rytmu.