Tak się złożyło, że mecz o wszystko nasza reprezentacja musiała zagrać z jedną z najlepszych drużyn na świecie, w dodatku z gospodyniami turnieju. Holenderki w ostatnich dziesięciu latach trzy razy stawały na podium mundiali, zdobywając nawet złoto w 2019 r. Najlepszą zawodniczką tamtego turnieju została Estavana Polman, a Lois Abbingh zdobyła wtedy najwięcej bramek.
Obie mają po 33 lata, rok młodsza jest kolejna gwiazda Angela Malestein, a w klubie pań po „30” są też Kelly Dulfer i Kelly Vollebregt. Wszystkie powoli będą schodzić ze sceny i może to dla nich ostatnia szansa na odniesienie wielkiego sukcesu. W ostatnich pięciu latach zespół przechodził lekki kryzys, o czym może świadczyć fakt, że prowadziło go w tym czasie ośmiu trenerów.
Polska – Holandia. Kto lepiej opanował nerwy
Holenderska federacja wszystko starannie przygotowała. Nie tylko zatrudniła uznanego trenera Henrika Signella, który wcześniej prowadził m.in. kadrę Szwecji i Korei Południowej. Terminarz też został przemyślany, bo gospodynie mają czas się rozpędzić i najtrudniejszy mecz z Francją zagrają w ostatniej kolejce drugiej rundy.
Czytaj więcej
Drugą część mistrzostw świata polskie piłkarki ręczne zaczęły od zwycięstwa nad Argentyną 28:25....
Spotkanie z Polską było dla nich idealnym przetarciem. Początek meczu wskazywał jednak, że obie drużyny są zdenerwowane. Przez kilka minut na tablicy widniał wynik 1:0 dla Holandii, a kolejne akcje kończyły się stratami. Pierwsze emocje opanowały jednak faworytki, wychodząc na kilkubramkowe prowadzenie.