Reklama

Marek Papszun w Legii? Niemoralna propozycja

W temacie odejścia Marka Papszuna z Rakowa do Legii trwa impas. Sprawa rozpalająca piłkarską Polskę zapewne znajdzie finał najpóźniej po grudniowych meczach obu drużyn.

Publikacja: 02.12.2025 18:34

Marek Papszun

Marek Papszun

Foto: PAP/Adam Warżawa

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie jest obecne stanowisko Legii i Marka Papszuna w sprawie jego potencjalnego transferu?
  • Jakie analogiczne sytuacje miały miejsce w przeszłości w polskim i zagranicznym futbolu?
  • Jakie przepisy dotyczące zatrudniania trenerów obowiązują w Ekstraklasie oraz jakie zmiany w tej materii zaszły niedawno?
  • Jakie relacje łączą Marka Papszuna z właścicielem Rakowa, Michałem Świerczewskim, oraz jak sytuacja wpłynęła na ich współpracę?

Pewne jest tylko, że Legia chce, by jej trenerem był Marek Papszun, a główny bohater tej historii chce prowadzić Legię. Wszystko inne to mniej i bardziej prawdopodobne poszlaki. Tego dowiedzieliśmy się od samego Papszuna na konferencji prasowej przed meczem Rakowa z Rapidem Wiedeń w Lidze Konferencji. Wcześniej, choć temat był tajemnicą poliszynela, oficjalnie nikt z zainteresowanych go nie potwierdził. W reakcji na oświadczenie trenera Michał Świerczewski, właściciel klubu z Częstochowy, napisał na portalu X: „Chcieć to połowa sukcesu. Niewystarczająca”.

By znaleźć podobny precedens na krajowym podwórku, trzeba cofnąć się do 2010 r., gdy Jurij Szatałow rozpoczął sezon jako trener Polonii Bytom, a skuszony ofertą, skończył pierwszą rundę jako szkoleniowiec Cracovii.

PZPN zmienił przepisy. Czy Marek Papszun może odejść do Legii?

Z zagranicy przypomina się historia z jesieni ubiegłego roku, gdy Manchester United po zwolnieniu Erika ten Haga zaproponował posadę Rubenowi Amorimowi, szkoleniowcowi Sportingu Lizbona. Amorim miał w kontrakcie klauzulę odejścia, więc szefowie Czerwonych Diabłów zapłacili wymagane około dziesięć milionów euro i w listopadowej przerwie reprezentacyjnej trener zmienił pracodawcę.

Sytuacja na linii Warszawa – Częstochowa bliźniaczo podobna nie jest, bo w dwuletnim kontrakcie Papszuna podpisanym ubiegłego lata, gdy wracał na ławkę Rakowa, nie ma określonej klauzuli wykupu. – Jest klauzula odejścia, ale nie dotyczy polskich klubów – potwierdza Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej Rakowa. Inna rzecz, że w momencie, gdy zawierano kontrakt, teraźniejsza historia w ogóle nie mogłaby się zdarzyć, bo w reakcji na casus Szatałowa, PZPN wprowadził przepis zakazujący trenerowi pracy w jednej rundzie z dwoma zespołami tej samej ligi.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Liga Konferencji. Częstochowskimi rymami w trenera Papszuna. Wygrane Lecha i Rakowa

U progu tego sezonu, związek zmienił jednak zapisy Konwencji Trenerskiej, co uzasadnił dostosowaniem regulacji do rozwiązań UEFA. Zniesienie ograniczenia otworzyło Legii możliwość złożenia w środku rundy oferty trenerowi klubu, z którym konkuruje ona w Ekstraklasie i Lidze Konferencji. Zgodnej z prawem, ale wątpliwej etycznie.

Świerczewski postawił weto, ale propozycja Legii wbiła klin między relacje dwojga ludzi, którzy przez niespełna dekadę przeprowadzili Raków z futbolowych peryferii do mistrzostwa Polski i na europejskie salony. Wydaje się, że podważy też wzajemne zaufanie całego środowiska klubów. Skoro reprezentujący ich interesy jako wiceprezes PZPN Dariusz Mioduski wyciągnął rękę po szkoleniowca innej drużyny, to pozostali mogą uznać, że im również będzie wolno.

Świerczewski uważa, że nie było mowy o propozycji z Legii, Papszun jest najwyraźniej odmiennego zdania

Z reguły, gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku jednak nie one są chyba motywacją podstawową. Na plan pierwszy wyszły ambicje. Papszun odszedł z Rakowa po zdobyciu mistrzowskiego tytułu w 2023 r. Szukał nowych wyzwań, chciał się sprawdzić w większym projekcie. Przez rok z nikim nie doszedł do porozumienia i widząc, że to, co zbudował pod Jasną Górą, zaczyna się bez niego chwiać, zgodził się wrócić. Podkreśla, że go proszono, a on chciał pomóc. Miał wówczas odrzucić propozycję, którą złożył mu Hajduk Split, bo był już po słowie ze Świerczewskim. Niewątpliwie doszło wówczas między nimi do jakiegoś porozumienia, że gdy Papszun dostanie kolejną satysfakcjonującą go ofertę, Świerczewski pozwoli mu odejść.

Diabeł tkwi w tym, jak panowie dzisiaj interpretują to, na co się umawiali. Obaj wydają się przekonani, że dotrzymują dżentelmeńskich ustaleń. Świerczewski uważa, że nie było mowy o propozycji z Legii, Papszun jest najwyraźniej odmiennego zdania. Klub stoi na stanowisku, że dżentelmeńskie porozumienie znalazło odzwierciedlenie w klauzuli i jako takie w ogóle przestało obowiązywać.

Reklama
Reklama

Kibice Rakowa uderzają w Marka Papszuna

Na konferencji po meczu z Rapidem, zapytany o etyczną stronę swej postawy, Papszun podkreślił, że ma bardzo wysoko postawione zasady. W kuluarach mówi, że prosił, by sprawę załatwić zanim ujrzała światło dzienne i mleko się rozlało. Twierdzi, że medialne zamieszanie go nie dotyka, bo po pierwsze jest do niego przyzwyczajony od lat, a po drugie nie czyta tego, co się o nim pisze.

Bez wątpienia jednak transparent treści: „Raków podał Ci rękę, jak sprawdzałeś klasówki, a Ty, jak Judasz chcesz się sprzedać za złotówki?", który na meczu z Rapidem wywiesili kibice, zranił go do żywego. Podobnie jak dopisek, że mógł zostać legendą, na poświęconym mu w Częstochowie muralu. Na pomeczowej konferencji, mimo efektownego zwycięstwa, sprawiał wrażenie bardzo przygnębionego. – Trudno się pogodzić z tym, w jakich czasach żyjemy – skomentował swój nastrój, podkreślając, że wszyscy oceniają i osądzają sprawę, choć właściwie nikt nie zna jej szczegółów.

Czytaj więcej

Czy Marek Papszun przyjdzie na ratunek Legii

Świerczewski na pewno też ma podstawy czuć się urażonym. On również ma świadomość, że Raków doszedł do ściany i bez lepszej infrastruktury, czytaj nowego stadionu, jej nie przebije, a widoków na niego jak nie było, tak nie ma. Był bardzo rozczarowany, gdy wiosną musiał zadowolić się tylko wicemistrzostwem. Wówczas to m.in. Papszun przekonał go do dalszego inwestowania w klub.

Walka o awans do Ligi Konferencji toczyła się pod olbrzymią presją, bo nikt nie wiedział, jak na jego brak zareaguje właściciel. Gdy jednak we wrześniu Raków notował fatalny okres w Ekstraklasie i po raz pierwszy zaczęto plotkować, że Papszun może zostać zwolniony, Świerczewski wytrzymał presję, a trener wyprowadził zespół na prostą. Ponoć jednak dowiedział się, że właściciel sondował już wtedy sprowadzenie w jego miejsce Łukasza Tomczyka z Polonii Bytom i dlatego, zawiedziony brakiem zaufania, bez skrupułów zwrócił się teraz w stronę Legii, a być może nawet sam, poprzez agenta, jako pierwszy wyszedł do niej z ofertą usług, co też pojawia się w sugestiach.       

O dziwo, turbulencje, pominąwszy mecz z Piastem, nie odbiły się na wynikach. Zespół, którego dowódca oświadczył, że chce przewodzić konkurencyjnej armii, profesjonalnie robi swoje i na boisku najpierw 4:1 rozbił Rapid, a potem w lidze Arkę. Był to 350. mecz Papszuna na trenerskiej ławce Rakowa i jego 201. zwycięstwo. Czy i ile będzie kolejnych, pokaże czas. Papszun deklaruje pracę na sto procent, póki wiąże go kontrakt. Reszta w rękach Legii i Świerczewskiego.

Reklama
Reklama
Piłka nożna
Liverpool pogrążony w kryzysie. Czy Juergen Klopp wróci na ławkę trenerską?
Piłka nożna
Polska walczy o gwarantowane miejsce w Lidze Mistrzów. Legia znów nie pomogła
Piłka nożna
„Trzeba żyć chwilą”. Grzegorz Krychowiak dla „Rzeczpospolitej”
Piłka nożna
Liga Konferencji. Kryzys Legii nadal trwa, zwycięska Jagiellonia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Piłka nożna
Liga Konferencji. Częstochowskimi rymami w trenera Papszuna. Wygrane Lecha i Rakowa
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama