Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie jest obecne stanowisko Legii i Marka Papszuna w sprawie jego potencjalnego transferu?
- Jakie analogiczne sytuacje miały miejsce w przeszłości w polskim i zagranicznym futbolu?
- Jakie przepisy dotyczące zatrudniania trenerów obowiązują w Ekstraklasie oraz jakie zmiany w tej materii zaszły niedawno?
- Jakie relacje łączą Marka Papszuna z właścicielem Rakowa, Michałem Świerczewskim, oraz jak sytuacja wpłynęła na ich współpracę?
Pewne jest tylko, że Legia chce, by jej trenerem był Marek Papszun, a główny bohater tej historii chce prowadzić Legię. Wszystko inne to mniej i bardziej prawdopodobne poszlaki. Tego dowiedzieliśmy się od samego Papszuna na konferencji prasowej przed meczem Rakowa z Rapidem Wiedeń w Lidze Konferencji. Wcześniej, choć temat był tajemnicą poliszynela, oficjalnie nikt z zainteresowanych go nie potwierdził. W reakcji na oświadczenie trenera Michał Świerczewski, właściciel klubu z Częstochowy, napisał na portalu X: „Chcieć to połowa sukcesu. Niewystarczająca”.
By znaleźć podobny precedens na krajowym podwórku, trzeba cofnąć się do 2010 r., gdy Jurij Szatałow rozpoczął sezon jako trener Polonii Bytom, a skuszony ofertą, skończył pierwszą rundę jako szkoleniowiec Cracovii.
PZPN zmienił przepisy. Czy Marek Papszun może odejść do Legii?
Z zagranicy przypomina się historia z jesieni ubiegłego roku, gdy Manchester United po zwolnieniu Erika ten Haga zaproponował posadę Rubenowi Amorimowi, szkoleniowcowi Sportingu Lizbona. Amorim miał w kontrakcie klauzulę odejścia, więc szefowie Czerwonych Diabłów zapłacili wymagane około dziesięć milionów euro i w listopadowej przerwie reprezentacyjnej trener zmienił pracodawcę.
Sytuacja na linii Warszawa – Częstochowa bliźniaczo podobna nie jest, bo w dwuletnim kontrakcie Papszuna podpisanym ubiegłego lata, gdy wracał na ławkę Rakowa, nie ma określonej klauzuli wykupu. – Jest klauzula odejścia, ale nie dotyczy polskich klubów – potwierdza Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej Rakowa. Inna rzecz, że w momencie, gdy zawierano kontrakt, teraźniejsza historia w ogóle nie mogłaby się zdarzyć, bo w reakcji na casus Szatałowa, PZPN wprowadził przepis zakazujący trenerowi pracy w jednej rundzie z dwoma zespołami tej samej ligi.