Ostatnie miesiące są dla niego jak bajka. Podpisanie kontraktu z Tottenhamem, debiut w Lidze Mistrzów zakończony dwiema bramkami, pierwszy wyjazd na mundial i już trzy gole strzelone w Katarze.
Najbardziej efektowny był ten w grupowym meczu z Serbami – zdobyty uderzeniem nożycami. Choć to, co zrobił w spotkaniu 1/8 finału z Koreą Południową, gdy po krótkim pokazie żonglerki wymienił podania z kolegami, wbiegł w pole karne i trafił na 3:0, też musiało się podobać publiczności tęskniącej za technicznymi popisami, jakie niegdyś dawali jej Ronaldinho, Rivaldo i Ronaldo.
Czytaj więcej
Portugalczycy rozbili Szwajcarów 6:1 i zostali ostatnim ćwierćfinalistą. Bohaterem Goncalo Ramos...
Dziś Richarlisonem zachwyca się cały świat, ale mało brakowało, byśmy o nim nigdy nie usłyszeli. Gdy Brazylia szykowała się do organizacji mundialu (2014), on jeździł na testy po klubach i odbijał się od kolejnych drzwi. Kochał piłkę, ale długo była to miłość nieodwzajemniona.
Pracował w myjni
Pod górę miał od dziecka. Wychowywał się w rozbitym domu, rodzice rozwiedli się, kiedy miał siedem lat. Ojciec był robotnikiem budowlanym, matka – sprzątaczką. Mieszkali w drewnianej chacie w małej wiosce w stanie Espirito Santo założonej przez włoskich osadników. Z dwiema siostrami i dwoma braćmi gnieździli się w dwóch pokojach. Z trudem wiązali koniec z końcem.