Marokańczycy wcisnęli się z fotelem do stołu piłkarskich arystokratów. Gdyby nie pokonali w rzutach karnych Hiszpanów, zestaw ćwierćfinalistów mielibyśmy tyle szlagierowy, co wręcz sztampowy. Wielkie futbolowe nacje walkę toczą regularnie, intensywność gier na szczycie spotęgowała jeszcze Liga Narodów.Istniało zagrożenie, że wśród ośmiu najlepszych znów znajdą się wyłącznie przedstawiciele dwóch kontynentów.
– Przyjacielu, nie jesteśmy Marokańczykami, ale wspieramy ich tak jak cała Afryka – przekonywali nas przeżywający mecz 1/8 finału jak własny dziennikarze z Kamerunu.
Radość reszty świata
Wspólny język i religia sprawiły, że ku Marokańczykom zwrócił się cały świat arabski. Trybuny stadionu Education City były czerwone od emocji i koloru koszulek. Energia do piłkarzy popłynęła z kilku kontynentów, sami Marokańczycy także stawili się w Dausze tłumnie.
Czytaj więcej
Maroko wygrało z rzutach karnych z Hiszpanią 3:0 i pierwszy raz zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata. Bohaterem został bramkarz Yassine Bounou.
Byli mile widziani, skoro ich kraj w 2017 roku – gdy inspirowani przez Saudyjczyków sąsiedzi zorganizowali gospodarczą blokadę Kataru – wysyłał nad Zatokę Perską samoloty z pomocą humanitarną i oferował pomoc w mediacjach, może w nadziei na wsparcie roszczeń wobec Sahary Zachodniej.