Ze słabeuszami Lech potrafi przegrać, ale im trudniejszy przeciwnik w tym sezonie, tym gra lepiej. W Pucharze Polski męczył się z Gryfem Słupsk, w ekstraklasie ledwie zremisował z Motorem Lublin, a w Europie jest tak samo.
W pierwszej kolejce Ligi Konferencji pokonał wyraźnie Rapid Wiedeń, potem przegrał z półamatorami z Lincoln Red Imps, wreszcie pojechał na najtrudniejszy teren – do Madrytu i zrobił dobrą reklamę Ekstraklasie.
Czytaj więcej
Legia przez 65 minut meczu z NK Celje grała bardzo dobrze, a jednak poniosła w Słowenii porażkę 1...
Lech z nieba do piekła. Porażka z Rayo Vallecano
Rayo Vallecano może nie należy do potęg La Liga, ale to solidny zespół, pełen doświadczonych piłkarzy i na pewno był faworytem tego spotkania. Tymczasem Lech grał na wyjeździe jak równy z równym. Owszem, to gospodarze mieli przewagę, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale zawodnicy Nielsa Frederiksena mieli pomysł, jak sobie z tym poradzić.
Już w 6. minucie odebrali piłkę pod polem karnym Rayo i Florian Lejeune powalił na ziemię Luisa Palmę. Tak odczytał to też arbiter, ale po konsultacji z sędziami VAR cofnął żółtą kartkę dla Francuza i anulował rzut wolny z linii pola karnego.