O kapitanie reprezentacji Polski powstają codziennie setki artykułów, dostaliśmy o nim już kilka książek i dokument przygotowany przez jedną z platform streamingowych, a mimo to wciąż zadajemy sobie pytanie, jaki naprawdę jest ten Lewandowski.
Nie dowiemy się tego ani z konferencji, na których usłyszymy co najwyżej oklepane formułki, ani nawet z vlogów ze zgrupowań kadry, gdzie piłkarze może są i bardziej wyluzowani, ale przecież świadomi, że towarzyszy im kamera. A że dbają o swój wizerunek z wyjątkową starannością, pokażą się tylko z takiej strony, jak chcieliby zostać zapamiętani. Nie inaczej jest w przypadku Lewandowskiego.
Jak przodek Roberta Lewandowskiego bombardował Dortmund
Sebastian Staszewski zaglądał już za kulisy reprezentacji Adama Nawałki („Tajemnice kadry”) i prześwietlał Sławomira Peszkę („Peszkografia”). W końcu zainspirowany nieautoryzowaną biografią Cristiano Ronaldo Guillema Balague postanowił wziąć na warsztat piłkarza, który w ostatniej dekadzie stał się ambasadorem Polski, ze względu na siłę oddziaływania futbolu postacią kojarzoną dziś z naszym krajem bardziej niż Lech Wałęsa czy papież Jan Paweł II.
Czytaj więcej
„Lewandowski. Prawdziwy” to hit ostatnich tygodni. Sebastian Staszewski w „Rzeczy o książkach” mó...
Reporterska dociekliwość kazała Staszewskiemu dotrzeć nie tylko do trenerów, prezesów i kolegów Lewandowskiego z drużyn, ale także do ludzi ze świata nauki, artystów, a nawet prezydentów. Spotkał się łącznie z 250 osobami, które wypowiedziały się pod nazwiskiem.