Przeszłość ma krótką, ale norweski turniej już zasłużył na opinię, że jest najbardziej ekstremalnym wyzwaniem zimy ze skokami.
Cztery skocznie, dziesięć dni rywalizacji, sporo jazdy pociągami i autobusami, na końcu zaś solidne premie – 100 tys. euro do podziału dla tych, którzy 15 marca staną na podium. Liczą się wszystkie próby, czyli 16 skoków.
W programie przewidziano cztery konkursy indywidualne i dwa drużynowe. Zaczną na wzgórzu Holmenkollen w Oslo, potem odwiedzą kolejno Lillehammer, Trondheim i w finale Vikersund.
Regulamin szybko ograniczy liczbę kandydatów do zwycięstwa: pierwszego dnia w prologu do 50 (zgodnie z zasadami kwalifikacji PŚ), drugiego w konkursie drużynowym do 32 (gdy do drugiej serii przejdzie ósemka najlepszych drużyn).
Reguły są surowe, koronawirus przeszkadza, ale narzekań nie słychać. Raw Air kończy rywalizację o Kryształowe Kule, także w lotach i Pucharze Narodów, więc dodatkowych emocji może być sporo, choć Stefan Kraft nie ma już wielu konkurentów w walce o najważniejszy kryształ.