Skoków nie schowamy pod dach

Walter Hofer ma decydujący głos we wszystkich sprawach związanych ze skokami. Bywa krytykowany, także w Polsce, ale trudno wyobrazić sobie konkurs bez niego

Publikacja: 30.11.2007 03:49

Skoków nie schowamy pod dach

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Czemu znów zmienia pan przepisy dotyczące rozgrywania kwalifikacji?

Walter Hofer: Nie wszyscy pamiętają, że kwalifikacje rozgrywamy w Pucharze Świata niemal od 15 lat. Na początku chodziło wyłącznie o to, by zredukować liczbę uczestników. Po latach – zwłaszcza widać to było w ubiegłym sezonie – kwalifikacje stały się atrakcyjne dla mediów, zaczęto je nawet transmitować w telewizji. Właściwie to media wykreowały nową formę rywalizacji, a my w związku z tym zaczęliśmy zadawać sobie pytanie, co zrobić, by ten fragment zawodów stał się jeszcze bardziej interesujący.

To dlaczego z kwalifikacji wyłączył pan dziesiątkę najlepszych w klasyfikacji pucharowej?

Postanowiliśmy wyłonić zwycięzcę prawdziwego, nie takiego z przypadku, stąd pomysł, by podzielić skoczków na grupę naprawdę walczącą o awans i tych, dla których skok kwalifikacyjny jest w zasadzie skokiem próbnym. Nie może być porównania między nimi. Dziesiątka wzięła się stąd, że chcieliśmy, by liczba tych pewnych była stała, wcześniej było ich 15, czasem 12 czy 13. Teraz będzie ich zawsze dziesięciu. Nie będą oceniani, publiczność dostanie tylko informację o osiągniętej odległości. Ma być jasne, kto walczy o wygraną, a także, nie ukrywajmy, o nagrodę.

A dlaczego postanowiono dać więcej szans tym, którzy polecieli daleko, ale upadli?

Zasadę dodatkowej kwalifikacji dla skoczka, który poleciał daleko, ale podparł skok lub upadł, wprowadziliśmy oczywiście jako rekompensatę dla dobrych, odważnych, ale pechowych zawodników. Było przecież tak, że ten, który skoczył 15 – 20 metrów bliżej, ale bez podpórki, awansował, a paru takich, którzy polecieli znacznie dalej, odpadało. To nie wydawało się nam prawidłowe. Teraz jeśli zawodnik uzyska 95 procent odległości najdłuższego skoku i upadnie, to i tak awansuje. Taka granica wzięła się z naszych badań. Przez ostatnie lata skoki zmieniły się nieco, ewoluują w kierunku bardziej atletycznym. Oznacza to, że stawka walczących się wyrównała. Takich, którzy osiągali np. 90 procent najdłuższego skoku, było zbyt wielu.

Od roku wiele się zmienia w niegdyś dość stabilnej hierarchii najlepszych skoczków. Czy uważa pan, że nadchodzi zmiana pokoleniowa?

Nie chciałbym, by tak było, bo potrzebujemy sławnych, doświadczonych skoczków i nowych twarzy też. Jesteśmy szczęśliwi, gdy do naszego klubu gwiazd wstępują 17, 18-letni skoczkowie, ale wciąż mamy w nim takich, którzy przekroczyli trzydziestkę, bo ważne jest, by liderzy byli z nami tak długo, jak to tylko możliwe. Dlatego tak bardzo cieszy mnie forma Małysza, Ahonena czy Schmitta.

Czy zanosi się na to, że ze względu na kapryśne wiatry Kuusamo przestanie być miejscem rozpoczynania Pucharu Świata?

Co roku bardzo poważnie analizujemy ten problem. Zrobiliśmy wnikliwe badania także w zeszłym roku. W ich wyniku poradziliśmy działaczom w Kuusamo wykonanie dodatkowych usprawnień, takich jak nowe osłony przeciwwiatrowe i parę innych rzeczy. Nam nie zależy na zmianie tego miejsca; najpierw warto się postarać o ulepszenie istniejącego obiektu. W Kuusamo jest zawsze śnieg, istnieje bardzo dobre zaplecze. Jedyne, co trzeba było poprawić, to warunki bezpieczeństwa skoków. Finowie wszystko zrobili jak trzeba, więc w przyszłym sezonie mają takie same szanse na organizację otwarcia sezonu jak w tym.

Czy skoki schowają się pod dach, wejdą na sztuczne góry, które posypie się sztucznym śniegiem?

Nie jestem profesorem, wykonuję codzienną zwykłą robotę. Myślę o strategii rozwoju w sposób praktyczny: kolejne skocznie muszą być wyposażone we wszystkie niezbędne elementy do organizacji zawodów, muszą być bezpieczne. Nie ma wielu miejsc na świecie, gdzie istnieją warunki do skoków, geografia nas ogranicza. Uważam jednak, że skoki trzeba uprawiać w stanie czystym, zgodnie z naturą, na powietrzu, nie pod dachem. Ludzie muszą mieć błękitne niebo nad głową i czyste powietrze w płucach. Inne pomysły musimy odrzucić.

Ile lat jest pan dyrektorem Pucharu Świata?

Minęło 15.

Co każe panu wciąż latać po świecie, zamiast spokojnie żyć z rodziną w Austrii?

Wie pan, co roku pytam o to samo ludzi, którzy ze mną jeżdżą. Jednak gdy tylko skończy się sezon, już cieszę się na myśl o wyzwaniach, jakie niesie następny. Chyba decyduje to, że skoki narciarskie są takie piękne, a skoczkowie to zwykle bardzo ciekawi ludzie. Nie potrafiłbym działać, gdyby praca nie była moją pasją, moim hobby. Skoki to fascynujący obszar życia, więc dlaczego mam cokolwiek zmieniać?

RZ: Czemu znów zmienia pan przepisy dotyczące rozgrywania kwalifikacji?

Walter Hofer: Nie wszyscy pamiętają, że kwalifikacje rozgrywamy w Pucharze Świata niemal od 15 lat. Na początku chodziło wyłącznie o to, by zredukować liczbę uczestników. Po latach – zwłaszcza widać to było w ubiegłym sezonie – kwalifikacje stały się atrakcyjne dla mediów, zaczęto je nawet transmitować w telewizji. Właściwie to media wykreowały nową formę rywalizacji, a my w związku z tym zaczęliśmy zadawać sobie pytanie, co zrobić, by ten fragment zawodów stał się jeszcze bardziej interesujący.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście