Z tego artykułu się dowiesz:
- Jak organizatorzy w Wiśle zabezpieczyli się przed brakiem naturalnego śniegu?
- Dlaczego druga seria niedzielnych zawodów w Wiśle zostanie opóźniona?
- Kto z polskich skoczków będzie reprezentował Polskę na zawodach w Wiśle?
Cykl Pucharu Świata rozkręca się na dobre, chociaż do kalendarzowej zimy zostało jeszcze kilkanaście dni. Za skoczkami są już przejazdy po Skandynawii na zawody w Lillehammer, Falun i Ruce, a teraz przyszedł czas na pierwsze konkursy w Polsce. W Beskidach woleliby późniejsze terminy, kiedy jest większa nadzieja na mróz i opady śniegu.
– Przywykliśmy do tego terminu, a na komisji kalendarzowej okazuje się, że skoki dalej cieszą się zainteresowaniem i te tradycyjne miejscowości konkursowe nie chcą ustąpić. Trudno się wbić w te bardziej przyjazne terminy. Moim marzeniem jest miniturniej w Polsce, czyli skoki w Wiśle i Zakopanem w styczniu. W Zakopanem na Wielkiej Krokwi nie mają śniegu, a już niedługo zostanie im miesiąc do konkursów. To są Tatry, mają tam większe możliwości – mówi „Rz" Andrzej Wąsowicz, prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego.
Puchar Świata w Wiśle. Będą tłumy kibiców
W tym roku obyło się jednak bez zwożenia śniegu z gór, bo chociaż opadów nie było zbyt wielkich, to nocami temperatura spadała wyraźnie poniżej zera i można było uruchomić armatki. W razie czego w Wiśle mają też magazyny, z których można zepchnąć śnieg ratrakiem prosto na zeskok, ale to wyjście awaryjne. Kibice powinni zobaczyć w Wiśle zimowe warunki, bo jeszcze w środę na świerkach wokół skoczni był śnieg.
Czytaj więcej
Znalezienie przewagi nad konkurencją dzisiaj już graniczy z cudem, ale każdy czegoś szuka – mówi...