Małysz wciąż bez formy

Adam Małysz był dopiero 27., przegrał z Rafałem Śliżem. Zwyciężył Gregor Schlierenzauer po zaciętej walce z Simonem Ammannem

Aktualizacja: 09.02.2009 01:15 Publikacja: 09.02.2009 01:14

Gregor Schlierenzauer skacze daleko bez względu na warunki atmosferyczne

Gregor Schlierenzauer skacze daleko bez względu na warunki atmosferyczne

Foto: AP

To był piękny pojedynek z udziałem najlepszych. Schlierenzauer, lider Pucharu Świata, kontra Ammann, wicelider. Najpierw Austriak jak król nokautu wystrzelił potężnym ciosem i poleciał na odległość 144 m. Wydawało się, że nikt z nim tego dnia nie nawiąże walki. Fin Harri Olli, drugi po pierwszej serii, skoczył 137,5 m.

Ammann był ósmy (133,5 m), ale dopiero w finałowej próbie pokazał, na co go stać. Szwajcar potrafi wykorzystywać zmienne warunki jak mało kto i jak choć trochę powieje mu pod narty, leci na takiej powietrznej poduszce dalej od innych. W drugiej serii skoczył aż 145,5 m i dopiero Schlierenzauer odebrał mu zwycięstwo. Lider Pucharu Świata ma nie tylko stalowe mięśnie, ale i nerwy. Skakał ostatni, gdy wiatru było już niewiele, wiedział, że musi skoczyć około 135 m, by wygrać, i wylądował dokładnie tam, gdzie musiał.

Jak tak dalej pójdzie, to Austriak pobije w tym sezonie rekord wygranych konkursów należący do Janne Ahonena (12). W Willingen zwyciężył po raz dziewiąty, a przed nim jeszcze wiele okazji do kolejnych sukcesów. Już w środę pucharowe zawody w Klingenthal, a w sobotę i niedzielę loty na mamucie w Oberstdorfie, gdzie przed rokiem został mistrzem świata.

Adam Małysz nie będzie mile wspominał niedzielnego konkursu, choć daleki próbny skok (140 m) zapowiadał emocje. Mistrz świata był przecież przed laty rekordzistą tego obiektu (151,5 m – rekord odebrał mu Ahonen wynikiem 152 m), więc nadzieje były w pewnym sensie uzasadnione.

Po pierwszej serii Polak zajmował 14. miejsce, skacząc 127, 5 m, tyle samo co ubiegłoroczny zwycięzca Pucharu Świata Austriak Thomas Morgenstern i Fin Matti Hautamaeki. Niestety, w finale Małysz wyciągnął ślepy los na wietrznej loterii w Willingen i po skoku na odległość 120, 5 m spadł pod koniec trzeciej dziesiątki.

Wyprzedził go m.in. Rafał Śliż, kolega klubowy z Wisły Ustronianki. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że dla Śliża wiatr był łaskawszy, a ten potrafił z tego daru losu skorzystać. Kamil Stoch i Stefan Hula nie zakwalifikowali się do finałowej trzydziestki.

Sobotni konkurs drużynowy wygrali Austriacy (bez Schlierenzauera) przed Norwegami i Finami. Polacy zajęli ósme miejsce.

Niewiele brakowało, by zdecydowani faworyci przegrali z Norwegami. Losy zwycięstwa ważyły się do końca. Po ośmiu skokach ich przewaga wyniosła zaledwie 1,7 pkt. W polskim zespole najlepszy był Małysz, ale wciąż nie prezentuje formy, która pozwoliłaby mu na dobry występ w zbliżających się mistrzostwach świata w Libercu.

Teraz skoczkowie jadą do Klingenthalu, a później do Oberstdorfu, ale bez Polaków, którzy wracają na krajowe mistrzostwa.

Ostatnie konkursy w Willingen pokazały zwyżkę formy Norwegów, którzy obok Finów powinni być najgroźniejszymi rywalami Austriaków w Libercu.

[ramka][srodtytul]Konkursy w Willingen[/srodtytul]

[b]Indywidualny[/b]

1. G. Schlierenzauer (Austria) 267,2 pkt (144 - 135); 2. S. Ammann (Szwajcaria) 265,2 (133,5 - 145,5); 3. N. Kasai (Japonia) 261,8 (136 - 140); 4. A. Kuettel (Szwajcaria) 261,2 (135,5 - 141); 5. R. Ljoekelsoey (Norwegia) 253,7 (132,5 - 139); 6. R. Koudelka (Czechy) 252,4 (134 - 139) ... 18. R. Śliż 223 (122 - 135,5); 27. A. Małysz 204,4 (127,5 - 120,5); 35. K. Stoch 120 m; 38. S. Hula 117,5 m.

[b]Drużynowy[/b]

1. Austria 902,9 pkt (Morgenstern, Eggenhofer, Kofler, Loitzl; 2. Norwegia 901,2; 3. Finlandia 793,2 ... 8. Polska 690,1 (Śliż, Stoch, Hula, Małysz)

Klasyfikacja Pucharu Świata

1. Schlierenzauer 1520;

2. Ammann 1328; 3. W. Loitzl 1182;

4. T. Morgenstern (obaj Austria) 672;

5. M. Schmitt (Niemcy) 601; 6. V. Larinto (Finlandia) 509 ... 22. Małysz 211;

32. Stoch 92. [/ramka]

To był piękny pojedynek z udziałem najlepszych. Schlierenzauer, lider Pucharu Świata, kontra Ammann, wicelider. Najpierw Austriak jak król nokautu wystrzelił potężnym ciosem i poleciał na odległość 144 m. Wydawało się, że nikt z nim tego dnia nie nawiąże walki. Fin Harri Olli, drugi po pierwszej serii, skoczył 137,5 m.

Ammann był ósmy (133,5 m), ale dopiero w finałowej próbie pokazał, na co go stać. Szwajcar potrafi wykorzystywać zmienne warunki jak mało kto i jak choć trochę powieje mu pod narty, leci na takiej powietrznej poduszce dalej od innych. W drugiej serii skoczył aż 145,5 m i dopiero Schlierenzauer odebrał mu zwycięstwo. Lider Pucharu Świata ma nie tylko stalowe mięśnie, ale i nerwy. Skakał ostatni, gdy wiatru było już niewiele, wiedział, że musi skoczyć około 135 m, by wygrać, i wylądował dokładnie tam, gdzie musiał.

Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Otylia Jędrzejczak ponownie prezesem Polskiego Związku Pływackiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska