Dzisiaj o godz. 19 kwalifikacje do jutrzejszego konkursu na dużej skoczni. Adam Małysz lata coraz dalej, pod nieobecność Ammanna i Austriaków wygrał wczoraj dwie pierwsze serie treningowe (skokami na 144 i 137 m), a z trzeciej zrezygnował.
Ale na skoczni mniej się mówiło się o odległościach niż o nietypowych wiązaniach Ammanna. Austriacy donieśli, że Szwajcar mógł skoczyć po złoty medal na mniejszej skoczni w nieregulaminowym sprzęcie. Trener Alexander Pointner pokazywał podczas treningów zdjęcia jego wiązań innym ekipom, również polskiej.
Na prośbę Austriaków sprzęt sprawdzi Międzynarodowa Federacja Narciarska. Zdaniem Pointnera wiązania łączące piętę buta z nartą zostały tak podrasowane, że poprawiają aerodynamikę za cenę bezpieczeństwa. Sprawiają, że narty stabilniej zachowują się po odbiciu, a przez to dają Ammannowi dużą przewagę nad rywalami. – Tak dużą, że powinny być zgłoszone przed sezonem komisji sprzętowej – mówi dyrektor w austriackim związku narciarskim Toni Innauer.
Łukasz Kruczek tłumaczy „Rz”, że wiązania podobno mają ułatwiać bardziej płaskie prowadzenie nart w stosunku do toru lotu. Ale nic więcej wczoraj nie wiedział. – Hannu Lepistoe też powiedział jasno, że nie widział dokładnie wiązań, więc nie chce się wypowiadać – wyjaśnia Kruczek, który do kwalifikacji oprócz Małysza wystawi Kamila Stocha, Stefana Hulę i Krzysztofa Miętusa.
Najdokładniej o przewadze, jaką mógł zyskać Ammann, mówi Wolfgang Loitzl. – Narty szybko wracają na swoje miejsce po odbiciu, nie wpadają w drgania. Można wyjść z progu bardziej do przodu i szybko ustabilizować sylwetkę. Sprzęt nie lata, ale ułatwia życie. Simon wymyślił właśnie coś takiego.