Bezradność Małysza

To zdarzyło się pierwszy raz od 2000 roku: Adam Małysz w dwóch kolejnych konkursach Pucharu Świata nie awansował do drugiej serii. W sobotę był 46., w niedzielę 40.

Aktualizacja: 14.01.2008 08:03 Publikacja: 14.01.2008 00:21

Bezradność Małysza

Foto: Reuters

Najlepszym komentarzem do weekendu Małysza w Predazzo była jego mina po niedzielnym skoku. Rozkładając ręce, spojrzał tak, jakby chciał powiedzieć: „Nie oczekujcie ode mnie wyjaśnień, ja sam nie wiem”. Tablica pokazała 111,5 metra i miejsce poza finałową serią. Tak jak dzień wcześniej, gdy Polak skoczył 114,5 metra, zdecydowanie bliżej niż startujący tuż przed i po nim.

Od końca 2000 roku, gdy wybuchła wielka forma mistrza, Małysz tylko trzy razy znalazł się w PŚ poza czołową trzydziestką. Rok temu w Oslo był na 54. miejscu, ale wtedy z progu zdmuchnął go wiatr. Przypadkowe były też niepowodzenia w Kuusamo na początku sezonu 2006 – 2007 (34. miejsce) i w Hakubie w styczniu 2004 roku (32.).

W Predazzo o przypadku nie było mowy. To raczej skok na 130 m w piątkowych kwalifikacjach wyglądał na wyjątek od reguły. Następne trzy – dwa w konkursach i jeden w niedzielnych kwalifikacjach – były bardzo podobne: bez mocy, bez walki, blisko.

Najgorsze w skokach nie jest to, że każdego wcześniej czy później dopadnie kryzys, ale że nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Coś się udawało i nagle przestaje. Nawet ulubiona skocznia może wtedy być wrogiem, jak ta w Predazzo, gdzie Małysz zdobywał mistrzostwo świata, wygrywał w PŚ dwa razy i wciąż jest rekordzistą. Trenerzy też niewiele mogą pomóc. Hannu Lepistoe i Łukasz Kruczek po niedzielnym skoku Adama bezradność mieli wypisaną na twarzach.

Polak miał w piątek atak migreny, ale to dla niego nic nowego, a poza tym właśnie tego dnia, po wzięciu środków przeciwbólowych, skoczył najlepiej. Po sobotniej nieudanej próbie Łukasz Kruczek tłumaczył, że Małysza przy odbiciu zatrzymała zbierająca się w torach woda, ale decydujący był jednak błąd Polaka.

Simon Ammann, z którym trenerzy zawsze Małysza porównują, bo ma podobne problemy na rozbiegu, startował tuż przed nim. Był na progu wolniejszy od Adama o 0,4 km na godzinę, a skoczył o 7,5 metra dalej. Małysz, jak mówił Kruczek, w powietrzu już tylko szukał ratunku po złym odbiciu. Nie znalazł go.

Do konkursów w Zakopanem zostały dwa tygodnie. Za tydzień będą loty w Harrachovie, a wcześniej kilka dni intensywnych treningów i szukania miejsca, w którym mechanizm jest najbardziej rozregulowany.

Polak w tym sezonie jeszcze nie stał na podium, aż sześć konkursów kończył poza pierwszą dziesiątką. W klasyfikacji PŚ jest na dziewiątym miejscu. Dwa lata temu po 13 konkursach był jednak w dużo gorszej sytuacji: też bez podium w PŚ, na 13. miejscu w klasyfikacji łącznej, z igrzyskami w Turynie na horyzoncie. A do tego z trenerem Heinzem Kuttinem, który miał alergię na przyznawanie się do błędów.

Hannu Lepistoe jest inny, już kilka tygodni temu przyznał, że źle zaplanował przygotowania. Teraz pora na kolejne poprawki, bez ścigania się z czasem. Z ważnych imprez zostały w tym sezonie tylko konkursy w Zakopanem, gdzie Małysz będzie noszony na rękach bez względu na wynik, i mistrzostwa świata w lotach, w których nikt od niego nigdy nie wymagał sukcesów. Czasu na szukanie formy jest dużo.

Na pociechę zostaje sobotnie szóste miejsce Kamila Stocha. Tak wysoko w PŚ Stoch jeszcze nie był, to jego trzecie miejsce w czołowej dziesiątce. W niedzielnym konkursie był 19.

W sobotę na zalewanej deszczem skoczni była tylko jedna seria. Drugą odwołano, gdy zaczynający ją Bjoern Einar Romoeren wylądował na plecach na 55. metrze. To już trzeci w tym sezonie upadek Norwega, ale poprzednie, w Oberstdorfie i w pierwszej serii w Predazzo, zdarzyły się po lądowaniu.

Tym razem Romoeren zachwiał się już na rozbiegu, jakby coś złapało mu narty w torach. Przy wyjściu z progu prawa narta się odpięła i Norweg miał wiele szczęścia, że zdołał się uratować przed poważnymi obrażeniami. Romoeren zszedł ze skoczni o własnych siłach, a w niedzielę wystartował w kwalifikacjach, ale bez powodzenia.

To był weekend Norwegów, nie tylko tych wychodzących cało z upadków. Tom Hilde wygrał pierwsze konkursy w karierze, w pierwszej dziesiątce było w sobotę czterech, a w niedzielę trzech norweskich skoczków. Mika Kojonkoski znów się uśmiecha. ?

tylko w tylu zawodach PŚ od końca 2000 roku Adam Małysz nie zdołał awansować do drugiej seriiDyskusje na stronie rp.pl/opinie

Sobota: 1. T. Hilde 133,9 pkt (130,5 m); 2. S. Pettersen (obaj Norwegia) 133,5 (130,0); 3. W. Loitzl 132,7 (129,0); 4. T Morgenstern (obaj Austria) 131,8 (128,5); 5. J. Ahonen (Finlandia) 129,2 (129,0); 6. K. Stoch (Polska) 125,4 (125,5); 7. A. Kuettel (Szwajcaria) 124,5 (125,0); 8. A. Pauli (Austria) 123,9 (125,5); 9. A. Bardal 123,1 (124,5); 10. R. Ljoekelsoey (obaj Norwegia) 122,6 (124,5) ... 42. M. Bachleda 101,1 (114,5); 44. K. Miętus 100,1 (114,5); 46. A. Małysz (wszyscy Polska) 99,6 (114,5).

Niedziela: 1. Hilde 253,4 pkt (124,5 i 128,5); 2. Morgenstern 247,7 (128,5 i 120,5); 3. A. Jacobsen (Norwegia) 246,3 (125 i 123,5); 4. Ahonen 245,7 (123,5 i 125,5); 5. J. Damjan (Słowenia) 243,8 (124 i 124,5); 6. G. Schlierenzauer (Austria) 238,5 (125 i 120); 7. Bardal 237,6 (121,5 i 123); 8. A. Kofler (Austria) 235,3 (121 i 122,5); 9. Loitzl 227,3 (120,5 i 118); 10. S. Ammann (Szwajcaria) 227,1 (119,5 i 120) ... 19. Stoch 217,6 (114,5/120); 40. Małysz 96,7 (111,5); 47. Miętus 86,7 (106,5).

Klasyfikacja generalna PŚ (po 13 z 28 zawodów): 1. Morgenstern 1070 pkt; 2. Ahonen 710; 3. Schlierenzauer 707; 4. Hilde 602; 5. Loitzl 487; 6. Kuettel 371 7. Kofler 351; 8. Ammann 338; 9. Małysz 312; 10. Bardal 310 ... 28. Stoch 88.

Moje skoki były fatalne. Migrena też zrobiła swoje, jestem jeszcze trochę otumaniony, ale widać, że nogi po prostu nie chodzą jak należy. Pierwszy skok w piątek, w kwalifikacjach, był jeszcze oddany na świeżości, w zasadzie w trakcie migreny. Później jednak czułem się już cały czas przytłumiony. Trudno powiedzieć, gdzie tkwi mój największy błąd, w tej chwili kuleje wszystko – pozycja dojazdowa, odbicie. To wszystko jest tak wymieszane, że trudno jest mi nawet określić, w czym dokładnie jest problem. Wydaje się, że trzeba teraz po prostu spokojnie potrenować, na siłę nie da się nic zrobić. Trenerzy muszą poczynić jakieś kroki, bo nie jest dobrze.

Co nie gra w skokach Adama Małysza? Sam nie wiem dokładnie. Gdybym wiedział, na pewno skoki nie wyglądałyby tak jak w sobotę i niedzielę. Ten niedzielny w zawodach nie był aż taki zły, jednak ewidentnie coś jest nie tak. Jedyne, co w tej chwili jestem w stanie powiedzieć, to to, że prędkość na progu była zła. Ale co było przyczyną tak słabej prędkości – tego również nie wiem. Przez najbliższe dwa dni zostajemy w Predazzo i będziemy trenować, a następnie jedziemy prosto do Harrachova, gdzie być może będzie możliwość przeprowadzenia treningów. W tej chwili wygląda na to, że Adam Małysz wystartuje w Harrachovie. Jedynym pewnym kandydatem jest jednak Kamil Stoch.

W sobotę Adam już od serii próbnej mówił, że na rozbiegu nie może dopasować sobie pozycji najazdowej. W konkursie za bardzo chciał zaatakować, a w momencie odbicia przytrzymało go i poleciał na głowę. Skok był bardziej ratunkiem niż walką o odległość. Takie błędy się zdarzają. Pozostali zawodnicy też mieli podobne problemy, szczególnie ci lżejsi. Warunki pogarszały się z minuty na minutę. Na początku było trochę lepiej, potem deszcz zamieniał się w śnieg i kleił tory. Dalsze skakanie mogłoby się źle skończyć. Kamil Stoch spisał się w sobotę super. To był moment, gdy wiatr się nieco uspokoił, i Kamil właściwie to wykorzystał.

Wypowiedzi za www.skijumping.pl

Najlepszym komentarzem do weekendu Małysza w Predazzo była jego mina po niedzielnym skoku. Rozkładając ręce, spojrzał tak, jakby chciał powiedzieć: „Nie oczekujcie ode mnie wyjaśnień, ja sam nie wiem”. Tablica pokazała 111,5 metra i miejsce poza finałową serią. Tak jak dzień wcześniej, gdy Polak skoczył 114,5 metra, zdecydowanie bliżej niż startujący tuż przed i po nim.

Od końca 2000 roku, gdy wybuchła wielka forma mistrza, Małysz tylko trzy razy znalazł się w PŚ poza czołową trzydziestką. Rok temu w Oslo był na 54. miejscu, ale wtedy z progu zdmuchnął go wiatr. Przypadkowe były też niepowodzenia w Kuusamo na początku sezonu 2006 – 2007 (34. miejsce) i w Hakubie w styczniu 2004 roku (32.).

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata