Bomba została odpalona w niedzielę o 22.20. Fińska telewizja MTV 3, transmitująca skoki narciarskie, przez kilka godzin trzymała w tajemnicy nagranie swojego reportera z Lahti. Komentatorzy kończąc transmisję konkursu nie zdradzili niczego, może nawet nie wiedzieli jeszcze, co Ahonen - należący zresztą do grona współkomentatorów MTV 3 - powiedział do kamery pod skocznią w Lahti. A stacja zapowiedziała tylko: oglądajcie serwis sportowy Tulosruutu o 22.20.
Bombę rozbroił częściowo dziennik "Ilta-Sanomat", który niedługo przed programem dowiedział się, o co może chodzić i podał to na swojej stronie internetowej. Ale i tak nagranie MTV3 stało się najważniejszym wydarzeniem niedzieli. Reporter pyta Ahonena, czy nie stęsknił się już za rywalizacją i słyszy odpowiedź, po której to co się działo w konkursie w Lahti przestało być ważne. - Będąc w Libercu podczas mistrzostw świata zrozumiałem, że chcę wrócić. Tam podjąłem decyzję, że wystartuję w najbliższym sezonie. Wszystko uzgodniłem z rodziną, wierzę, że wrócę w dobrej formie - mówi Ahonen, trzymając na rękach syna. Stoi pod skocznią, na której rozbiegu stawał w karierze najczęściej. W Lahti się urodził, przez blisko 20 lat ćwiczył w klubie Lahden Hihtoseura, dom dla swojej rodziny zbudował w Hollola, kilka kilometrów od skoczni. Tu zdobył w 1993 roku pierwsze punkty Pucharu Świata.
W tym samym 1993 roku wygrał pierwszy konkurs PŚ, a łącznie konkursowych zwycięstw zebrał aż 36 i jest trzeci na liście wszechczasów za Mattim Nykaenenem i Adamem Małyszem. Swoją legendę zbudował przede wszystkim w Turnieju Czterech Skoczni, który wygrał aż pięć razy, więcej niż ktokolwiek inny, ale zdobył też dziesięć medali mistrzostw świata (w tym dwa złote indywidualnie, w 1997 i 2005) i dwie Kryształowe Kule (2004 i 2005). Są też w jego kolekcji dwa medale igrzysk, ale tylko srebrne, i tylko w drużynie (z Salt Lake City i Turynu). I to jest prawdopodobnie główna przyczyna powrotu. Im bliżej igrzysk w Vancouver, tym bardziej uwierało Fina poczucie, że zostawił niedokończoną pracę. Skoro do igrzysk przygotowują się 36-letni Noriaki Kasai, 39-letni Takanobu Okabe, dlaczego nie mógłby Ahonen, który w maju skończy 32 lata.
- Wiele razy w tym sezonie oglądałem konkursy myśląc: co ja bym osiągnął w tych zawodach - mówi Janne. Decyzję podjął po kilku bezsennych nocach i trzymał ją w tajemnicy, wiedzieli tylko najbliżsi. Hannu Lepistoe, który też mieszka w Lahti i zna Ahonena, mówi że nie spodziewał się po nim takiej zmiany planów. Nie tylko on. Wszyscy pamiętali, że na pożegnalnej konferencji prasowej niespełna rok temu Ahonen płakał jak dziecko, ale pamiętają też, że transmisje w MTV 3 były jedynym, co go w ostatnich miesiącach łączyło ze skokami. Nie dał się zaprosić na Turniej Czterech Skoczni. Mówił, że jest szczęśliwy bez sportu: z żoną Tią, synami Mico i Milo. Pytania o tęsknotę za skokami długo ignorował. Mówił, że będzie normalnym, pracującym mężczyzną, bo "jest tyle życia poza sportem". Zapuścił włosy, przytył, zresztą na ciągłą walkę ze zbędnymi kilogramami narzekał najbardziej, kończąc karierę skoczka.
Mówi o sobie, że jest perpetum mobile, musi być ciągle w ruchu. Poświęcił się swojej firmie Radius, handlującej częściami do motocykli i skuterów śnieżnych, wciąż też startuje w wyścigach dragsterów. Ale szybko poczuł, że czegoś w tym nowym życiu brakuje. Informacją o powrocie zaskoczył Finów tak bardzo, że niektórzy potraktowali jego słowa jako żart. Ale wczoraj powtórzył je w wywiadzie dla radia Lahti, więc to już przesądzone: wraca największa indywidualność skoków narciarskich w ostatnich kilkunastu latach. Sportowiec, który dla Turnieju Czterech Skoczni był tym, czym Lance Armstrong dla Tour de France. Ale Armstrong wracając nie mówił o tytułach, wymyślił ten powrót jako sportowo-charytatywny happening. Ahonen nie asekuruje się w ten sposób. - Nie wróciłem dla przyjemności. Skupię się na trzech imprezach sezonu: igrzyskach w Vancouver, Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwach świata w lotach. Niektóre konkursy PŚ opuszczę, w innych będę startował tylko dla przypomnienia sobie atmosfery rywalizacji - zapowiada.