Koszmarny wypadek Taia Woffindena i pytania o pneumatyczne bandy

Trzykrotny mistrz świata na żużlu, Brytyjczyk Tai Woffinden jest w stanie śpiączki farmakologicznej po wypadku, do którego doszło w niedzielę na torze w Krośnie. 34-latek doznał wielu złamań.

Aktualizacja: 02.04.2025 12:32 Publikacja: 01.04.2025 12:20

Tai Woffinden przez 13 lat występował w Sparcie Wrocław. W tym sezonie podpisał kontrakt w Rzeszowie

Tai Woffinden przez 13 lat występował w Sparcie Wrocław. W tym sezonie podpisał kontrakt w Rzeszowie.

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

qm

Do karambolu z udziałem Woffindena, Bartosza Bańbora i Franciszka Majewskiego doszło podczas sparingu między Cellfast Wilkami Krosno a ZKS Stalą Rzeszów. Polscy juniorzy nie doznali poważniejszych obrażeń. Brytyjczyk natomiast, jak poinformował w poniedziałek jego klub, „trafił do szpitala z urazem wielomiejscowym, licznymi złamaniami kończyn i urazem klatki piersiowej”.

„W chwili obecnej jego stan jest stabilny, jest wentylowany mechanicznie i pozostaje w śpiączce farmakologicznej. Przebywa w Klinice Intensywnej Terapii, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy. Decyzje co do dalszego leczenia zapadną po kolejnych konsultacjach ortopedycznych” - informuje Stal.

O stanie Brytyjczyka szerzej mówił w programie Kolegium Żużlowe Canal+ Sport Paweł Piskorz, menedżer Stali: – Tai stracił wiele krwi. Dlatego była potrzebna do przetaczania. Złamane udo i biodro w lewej nodze zostało zoperowane od razu w niedzielę w nocy, łącznie z pierwszą operacją łokcia. Ma do tego liczne złamania żeber w wielu miejscach. Pojawił się obrzęk płuc, gromadziła się woda. To nie pomagało w operacji, więc stan był bardzo ciężki. Teraz jest dobry, stabilny. Przeżył czasochłonne operacje. To jest stan stabilny, ale poważny z punktu widzenia medycznego.

Poważny wypadek Taia Woffindena. O co chodzi z dmuchaną bandą

Skąd takie tragiczne następstwa wypadku? Zawodnicy i działacze zaczęli winić bandy. Od dawna na łukach montuje dmuchane, jednak od lat krytykowane są za to, że gdy zawodnik sunie bezwładnie po torze, może pod nią wpaść – i trafić w twarde ogrodzenie.

Taki wypadek przeżył w 2015 roku Jarosław Hampel, który w Gnieźnie, podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata, na wyprostowanym motocyklu wpadł w nią na drugim wirażu. Złamał nogę w ośmiu miejscach.

Wielu wypadek Woffindena zaczęło porównywać do tamtego zdarzenia. „Jak to ku*** nie przymocowali bandy do ziemi? Myślałem, że to obowiązek. One są tak zrobione, żeby je przymocować" – grzmiał w mediach społecznościowych Australijczyk Darcy Ward, który od wypadku w 2015 roku jeździ na wózku.

Żużlowcy chcą zmian ws. dmuchanych band. Szef sędziów odpowiada

- Różnica polega na tym, że Hampel wpadł pod bandę starego typu. Teraz wszystkie tory w Polsce mają bandy A plus + - wyjaśnia Leszek Demski, szef sędziów, cytowany na oficjalnym portalu żużlowej reprezentacji Polski. Sam dzień po wypadku przybył skontrolować tor w Krośnie i zapewnia, że banda była należycie zamontowana.

- Stara banda typu A była postawiona torze. Nowa jest wkopana w tor. Przed montażem robi się 10-centymetrowe zagłębienie na łuku i dopiero w nim stawia się bandę. Fartuch z tej bandy jest położony na torze i przysypany. W starym rozwiązaniu tego nie było – tłumaczy podkreślając, że w Krośnie banda uniosła się z powodu wyjątkowo silnego uderzenia. - Pamiętajmy, że uderzyły w nią z całą mocą dwa motocykle – wyjaśnia Demski.

– Owszem, mamy w Polsce bandy nowego typu, tyle że nie jestem pewny tych wszystkich weryfikacji, które często są robione „dzień po” - odpowiada Krzysztof Cegielski w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Szef stowarzyszenia żużlowców „Metanol”, którego karierę również zakończyła ciężka kontuzja, zwraca uwagę, że „przekaz” o tym, jakoby banda została zamontowana właściwie, nieprzypadkowo pojawił się „właśnie dzień po wypadku Woffindena”.

Krzysztof Cegielski: Dmuchane bandy w wielu miejscach montowane byle jak

– Mam zdjęcia z torów, nie chce podawać miast, gdzie bandy leżą na torze, albo wiszą na pasach, więc nie są zamontowane zgodnie ze sztuką. Bandy po zimie „wjechały” na tory, a w wielu miejscach zamontowane są byle jak i teraz dopiero jest to weryfikowane – twierdzi Cegielski. Ale zastrzega, że „lepszych band, które są, nie ma”.

Portal WP SportoweFakty podaje, że „winy u organizatorów nie dopatrzyli się także funkcjonariusze policji, którzy zostali wezwani na miejsce przez dyspozytora Centrum Powiadamiania Ratunkowego”.

Karambol z udziałem Taia Woffindena. Po co w żużlu sparingi

Niektórzy kwestionują dziś wręcz sens rozgrywania sparingów. „Zawsze byłem przeciwny tym przedsezonowym, bezsensownym testowym spotkaniom, gdzie zawsze znajdą się zawodnicy, którzy chcą pokazać, jak „dobrzy” są...” – ubolewał za pośrednictwem Instagrama Matej Zagar z Unii Tarnów. I wyraził nadzieję, że żużlowcy zaczną bojkotować przedsezonowe mecze towarzyskie.

Wpis w podobnym tonie opublikował w serwisie X Mark Lemon, były żużlowiec odpowiadający obecnie za reprezentację Australii.

We wtorek odwołany został sparing w Rybniku, gdy żużlowcy Unii Leszno wykryli uchybienia w montażu bandy na torze. Interia podała, że zawodnicy zrobili zdjęcia, wysłali je do prezesa Ekstraligi Wojciecha Stępniewskiego, a ten przekazał je Tony'emu Briggsowi, producentowi band. Nowozelandczyk miał przyznać, że montaż był nieprawidłowy, ponieważ nie wszędzie banda została wkopana w ziemię na zalecaną głębokość.

Zaledwie kilka dni przed wypadkiem w Krośnie Woffinden był gościem magazynu PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty. - Od 2019 roku nie miałem sezonu bez poważnego wypadku - oznajmił.

34-letni Brytyjczyk, trzykrotny mistrz świata, dawno już wypadł z czołówki. Po ostatnim sezonie, przerwanym skomplikowaną kontuzją łokcia, stracił miejsce w Grand Prix i pracę w PGE Ekstralidze. Z jego usług po 13 latach zrezygnowała Sparta Wrocław, z której trafił do pierwszoligowej Stali Rzeszów.

– Kocham jeździć na żużlu i jestem szczęściarzem, że mogę nazywać to swoją pracą. Gdy miesiąc temu wróciłem po ośmiomiesięcznej przerwie, cieszyłem się jak dziecko. Dawno nie byłem tak podekscytowany startem rozgrywek – mówił Woffinden, który po wypadku w Krośnie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.

Paweł Piskorz ocenił, że wypadek Woffindena to „zbieg niefortunnych wydarzeń, które zdarzają się jeden raz na milion”. Zdaniem menedżera Stali Brytyjczykowi nie pomogłoby nawet to, gdyby banda była mocniej przymocowana.

Do karambolu z udziałem Woffindena, Bartosza Bańbora i Franciszka Majewskiego doszło podczas sparingu między Cellfast Wilkami Krosno a ZKS Stalą Rzeszów. Polscy juniorzy nie doznali poważniejszych obrażeń. Brytyjczyk natomiast, jak poinformował w poniedziałek jego klub, „trafił do szpitala z urazem wielomiejscowym, licznymi złamaniami kończyn i urazem klatki piersiowej”.

„W chwili obecnej jego stan jest stabilny, jest wentylowany mechanicznie i pozostaje w śpiączce farmakologicznej. Przebywa w Klinice Intensywnej Terapii, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy. Decyzje co do dalszego leczenia zapadną po kolejnych konsultacjach ortopedycznych” - informuje Stal.

Pozostało jeszcze 90% artykułu

Czytaj więcej, wiedz więcej!
9zł za pierwszy miesiąc.

Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
9 zł pierwszy miesiąc, a potem 39 zł/msc
Moto
Wielka Wyprawa Maluchów. Zebrali ponad pięć milionów złotych dla dzieci poszkodowanych w wypadkach
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Moto
Netflix kontynuuje sportową ofensywę. Formuła 1 na celowniku
żużel
Obóz dezintegracyjny żużlowej reprezentacji. Jeden z liderów wyjechał z Malty i został usunięty z kadry
żużel
Finał Drużynowego Pucharu Świata na żużlu w 2026 roku na PGE Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
żużel
Speedway Grand Prix w 2025 roku już bez Cardiff. Zaskakująca decyzja władz światowego żużla
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście