Rafał Sonik dla „Rzeczpospolitej”: Dzieci to najlepsza inwestycja

Polska wymiera. Takie są fakty. Obudźmy się, zanim będzie za późno. Jakość życia i bezpieczeństwo dzieci to klucz do naszej najbliższej przyszłości – mówi „Rz” Rafał Sonik, przedsiębiorca, zwycięzca Rajdu Dakar 2015.

Publikacja: 27.06.2025 04:34

Rafał Sonik

Rafał Sonik

Foto: PAP/Jarek Praszkiewicz

1 lipca spod Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie rusza kolejna Wielka Wyprawa Maluchów – akcja charytatywna, której celem jest zebranie środków na leczenie i rehabilitację dzieci poszkodowanych w wypadkach, wsparcie psychologiczne oraz edukację drogową…

Gdy organizowaliśmy wyprawę po raz pierwszy, byliśmy jak pięciolatek, który jeszcze błądzi. Rok później przypominaliśmy już dziesięciolatka, który sporo wie i potrafi łączyć kropki. Teraz mam poczucie, że jesteśmy jak taki 15–16-letni człowiek, już na tyle świadomy i dojrzały, że przez dorosłych może być traktowany jako partner. Z roku na rok mamy coraz liczniejszy, sprawniejszy i bardziej kompetentny zespół. Choć to projekt charytatywny i społeczny, widzę wiele wspólnych cech z biznesem: tam zysk, tutaj jakość pomocy. Jako przedsiębiorcę cieszy mnie to, że zespół staje się coraz bardziej samodzielny.

Byliście już w Monte Carlo i Monte Cassino. Dokąd pojedziecie w tym roku?

Dookoła Bałtyku, a później dookoła Polski. To bardzo świadoma decyzja. W ubiegłym roku, będąc na Bałkanach, mieliśmy ogromne upały. Ludzie w maluchach praktycznie się gotowali. Nie możemy ryzykować zdrowia starszych uczestników. Jedziemy więc na północ i liczymy, że nawet przy wysokich temperaturach wytchnienie da morska bryza. Następnie wracamy do Polski, bo chcemy, by jak najwięcej rodaków zetknęło się z wyprawą, zobaczyło, jaki to piękny projekt i włączyło się do pomocy. Nie oczekujemy, że ludzie będą dawać dużo pieniędzy. Nie chcemy, by wyprawa kojarzyła się z drenowaniem kieszeni. Oczywiście, jeśli ktoś czuje się na siłach, by wyłożyć 100 tys. zł – a były nawet wpłaty wyższe – to będziemy zadowoleni. Naszym celem jest jednak zwiększenie liczby donatorów. O ile pamiętam, w poprzedniej edycji było ich 16–17 tys. Teraz spróbujemy zawalczyć o 30–50 tys. Lech Wałęsa mówił kiedyś: „nie chcem, ale muszem”. A my chcemy i musimy.

Czytaj więcej

Wielka Wyprawa Maluchów. Zebrali ponad pięć milionów złotych dla dzieci poszkodowanych w wypadkach

Z roku na rok podnosicie sobie poprzeczkę. Ostatnio zebraliście ponad 5 mln zł. Jaki jest teraz cel finansowy?

Rok temu było to milion euro. Teraz postaramy się powalczyć o 2 mln. Podwajamy nadzieję i nasze starania.

Te kwoty to dowód na to, że Polacy chcą pomagać?

Tak. I te gesty dobroczynności wynikają nie tylko z tego, że społeczeństwo powoli zamożnieje. Raczej ze względu na to, że widzimy dysproporcje, które często są efektem zrządzenia losu, a nie braku zaradności i pracowitości. Tydzień temu poznałem historię trzydziestoparoletniego mężczyzny, który ma chorobę nowotworową. Koszt jego leczenia wynosi 40 tys. zł miesięcznie. Czy można poddać życie człowieka za taką kwotę? Ja sobie tego nie wyobrażam. Oczywiście pomagam, jak mogę, uruchomiłem swoje kontakty. Uważam, że jako społeczeństwo mamy obowiązek pochylać się nad takimi przypadkami. Stać nas na to. Mamy już autostrady, infrastrukturę i lotniska, w szkołach są sale gimnastyczne, boiska, sprzęt do ćwiczeń, a teraz w centrum powinno być życie i zdrowie – zwłaszcza dzieci. Polska wymiera. Takie są fakty. Obudźmy się, zanim będzie za późno. Jakość życia i bezpieczeństwo dzieci to klucz do naszej najbliższej przyszłości. To nie kwestia 20, 30 czy 40, lecz kolejnych pięciu lat. Wystarczy zapytać każdego prywatnego właściciela szkoły. Widać to po zapisach. Dzieci muszą być priorytetem. Mam tu zarówno na myśli te, które są ofiarami wypadków drogowych, jak i te cierpiące z powodu wykluczenia i hejtu.

Nie będę zbierał pieniędzy na drony, sprzęt wojskowy, od tego są inni. Będę za to mobilizował ludzi do pomagania dzieciom, bo to nasz kapitał

Żaden polityk mi nie wmówi, że w dzisiejszych czasach montaż w samochodzie immobilizera połączonego z alkomatem jest zamachem na wolność obywatelską. To koszt 350 zł – mniej niż obowiązkowe wyposażenie: gaśnica, kamizelka, trójkąt ostrzegawczy.

Zgadzam się, że musimy inwestować w obronność, ale na równi stawiam dzieci, bo jeśli będzie się ich rodziło coraz mniej, to kto w przyszłości nas obroni? Nie będę zbierał pieniędzy na drony, sprzęt wojskowy, od tego są inni. Będę za to mobilizował ludzi do pomagania dzieciom, bo to nasz kapitał.

Czytaj więcej

Rafał Sonik: Nowe dyscypliny mają ogromny potencjał. Ludzie nie odkleją się od ekranu

W tym roku zabieracie na pokład wyprawy m.in. Czesława Langa…

Bardzo dużo obiecuję sobie po udziale Czesia, bo z wyścigu Tour de Pologne zrobił prawdziwą perłę. To dziś w Polsce jeden z najcenniejszych eventów sportowych i społecznych, bo uczy jeździć na rowerze i pokazuje, że jest to lepsze dla naszego zdrowia. Wspieram Czesia całym sercem. To wspaniały człowiek, a jego życiorys to przykład najpiękniejszej zawodowej kariery po przejściu na sportową emeryturę. Tym bardziej się cieszę, że dołącza do naszej wyprawy.

Czytaj więcej

Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji

Czy to początek jakiejś większej współpracy z Tour de Pologne?

Modlę się o to. To, że jeździmy maluchami, nie oznacza, że nie jeździmy rowerami. Sam mam nabożny stosunek do dwóch kółek. Jeśli Czesio się zgodzi, zaczniemy wszyscy myśleć, jak najlepiej wykorzystać jego zdolności organizacyjne, i co zrobić, by ta współpraca przyniosła jak najlepsze efekty.

1 lipca spod Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie rusza kolejna Wielka Wyprawa Maluchów – akcja charytatywna, której celem jest zebranie środków na leczenie i rehabilitację dzieci poszkodowanych w wypadkach, wsparcie psychologiczne oraz edukację drogową…

Gdy organizowaliśmy wyprawę po raz pierwszy, byliśmy jak pięciolatek, który jeszcze błądzi. Rok później przypominaliśmy już dziesięciolatka, który sporo wie i potrafi łączyć kropki. Teraz mam poczucie, że jesteśmy jak taki 15–16-letni człowiek, już na tyle świadomy i dojrzały, że przez dorosłych może być traktowany jako partner. Z roku na rok mamy coraz liczniejszy, sprawniejszy i bardziej kompetentny zespół. Choć to projekt charytatywny i społeczny, widzę wiele wspólnych cech z biznesem: tam zysk, tutaj jakość pomocy. Jako przedsiębiorcę cieszy mnie to, że zespół staje się coraz bardziej samodzielny.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Australijczyk, który rzucił wyzwanie Bartoszowi Zmarzlikowi. Brady Kurtz z pierwszą wygraną w Grand Prix
Moto
Robert Kubica dla „Rzeczpospolitej”: Ta magia sprawiła, że Le Mans stało się moim głównym celem
żużel
Bartosz Zmarzlik po raz 29. Popis mistrza w Manchesterze
żużel
Szalone ściganie w Manchesterze. Grand Prix dla Brytyjczyka
żużel
Bartosz Zmarzlik świętuje zwycięstwem setny występ w Grand Prix. Polak znów liderem