Budżety najmocniejszych od dwóch lat Motoru Lublin i Sparty Wrocław już w 2023 roku przekroczyły 30 mln zł. Gdyby były to kluby piłkarskie, z takimi pieniędzmi plasowałyby się w połowie stawki PKO BP Ekstraklasy, choć - w przeciwieństwie do futbolu – rozgrywki żużlowe trwają tylko pół roku.
To jedna strona medalu. Druga jest taka, że dużą stratę w sprawozdaniach za zeszły rok wykazały Włókniarz Częstochowa i GKM Grudziądz. Blisko upadku była Stal Gorzów i tylko pospolite ruszenie w macierzystym klubie Bartosza Zmarzlika, wsparte przychylnością miasta, uratowało ją przed wyrzuceniem z PGE Ekstraligi.
Żużlowa PGE Ekstraliga. Ile zarabiają zawodnicy
Wszystko to wydarzyło się przy olbrzymim, wartym 242 mln zł (60,5 mln zł za sezon), kontrakcie z Canal+. Od przyszłego roku pieniądze w polskim żużlu będą jeszcze większe. Nadawca przez trzy lata będzie płacił 71,5 mln zł za sezon. Zyskają żużlowcy, bo zdecydowaną większość klubowych budżetów pochłaniają wynagrodzenia. Już w poprzednim roku szacowano, że stawki seniorów wahają się między 2 a 3,5 mln zł za sezon, a dobry junior kosztuje 0,5 – 1,5 mln zł rocznie.
Czytaj więcej
Trzykrotny mistrz świata na żużlu, Brytyjczyk Tai Woffinden jest w stanie śpiączki farmakologiczn...
Zaległości są tajemnicą poliszynela. Spektakularnie wybijają czasami, jak przy ratowaniu Stali, ale są też zawodnicy, którzy nie gryzą się w język. „Wszyscy w środowisku wiedzą, że ponad połowa klubów chodzi po krawędzi krachu finansowego i nie są w ogóle wypłacalne. Zaleganie po 8-10 meczów stało się normą i przez to, że zawodnicy siedzą cicho, to wszyscy udają, że wszystko jest ok” - napisał na Twitterze Gleb Czugunow.