Przez dwie godziny trzeba było patrzeć na naprężone muskuły Hiszpana i zastanawiać się, jak szybko odeśle Serba do szatni. Nadal grał tak, jak tylko on w Paryżu potrafi – mistrz Australian Open był pędzony z kąta w kąt kortu.
W trzecim secie hiszpański tenisista prowadził już 3:0, serwował i dopiero wtedy Djoković postanowił coś zmienić. W jego metodzie najwięcej było desperacji, ale fakt, że zaczął grać znacznie lepiej. Bekhendowe strzały w linie, kontry, skróty – nagle na korcie pojawił się tenisista niemal perfekcyjny. Objął prowadzenie 6:5.
Nadal był zaskoczony, ale nie na tyle, by nie opanować sytuacji. Zebrał się przy piłce setowej dla Djokovicia, obronił ją, a tie-break był już względnie prosty, najpierw 6-0, potem trzy oddane punkty i zwycięska akcja zakończona smeczem nie do obrony. Na widowni siedział i patrzył Bjoern Borg, ten, który w Paryżu wygrywał przez cztery kolejne lata. Hiszpan w formie z piątku może z łatwością powtórzyć ten wyczyn.
Będzie klasyczny finał. Rywalem Nadala jest znów Roger Federer. Gael Monfils, choć był odważny i atakował, nie dał rady.
W turnieju juniorów o tytuł zagra Polak Jerzy Janowicz. Wygrał 6:4, 6:4 z Argentyńczykiem Guido Pellą. W pierwszym secie Janowicz złamał serwis Argentyńczyka przy stanie 3:3 i to wystarczyło. W drugim obaj kilka razy przełamywali serwisy na zmianę, na szczęście Janowicz o jeden więcej. Ostatni punkt Polak zdobył nietypowo – po finezyjnym skrócie.