Zakończyła ich półfinał awanturą, której nawet John McEnroe by się wstydził. Przez deszcz finał kobiet został przesunięty na noc z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu, a męski - na późny poniedziałkowy wieczór
Piekło rozpętała starsza pani sędziująca na linii: niepozorna, o azjatyckiej urodzie, w dużych okularach, niewysoka, ale bojowa. Wywołała błąd stóp Sereny Williams przy jednej z najważniejszych piłek półfinału, później się okazało, że najważniejszej. Williams przegrywała 4:6, 5:6, 15-30 i właśnie powtarzała serwis. Błąd stóp, wywoływany w tenisie bardzo rzadko, oznaczał w tej sytuacji piłkę meczową dla Clijsters. Williams, już wcześniej rozdrażniona, ciskająca rakietą, z jednym ostrzeżeniem od sędziów, wpadła w szał. Podeszła do narożnika i głośno wygrażała sędzi, pokazując na trzymaną w dłoni piłkę. "Nie znasz mnie. Przysięgam, przepchnę ci tę piłkę przez gardło" - krzyczała, ale to wiadomo z relacji świadków, mikrofony tego nie wychwyciły.
Serena zachowywała się tak agresywnie, że sędzia główna wezwała liniową, by zapytać o szczegóły. Potem przyszedł jeszcze sędzia turnieju, Brian Earley. Williams dostała drugie ostrzeżenie, to automatycznie oznaczało karny punkt - czyli przy meczbolu koniec spotkania. Sędziowie tłumaczyli Serenie: "Tyle osób panią teraz ogląda i słucha tego co pani powiedziała" - ale ona ani wtedy, ani później, gdy emocje opadły, nie zamierzała za swoje zachowanie przepraszać. Rzuciła rakietę na ławkę, pogratulowała Clijsters, nawet dwa razy, tak jakby jednak było jej głupio, że psuje Belgijce zwycięstwo. Potem zeszła do szatni, nawet nie podnosząc wzroku w stronę proszących o autografy.
Clijsters nie chciała tak wygrywać. Siadła na swojej ławeczce ze smutną miną, trzymała głowę w dłoniach i patrzyła przed siebie. Przez zamieszanie z Sereną sędzia zapomniała o wygłoszeniu formułki: gem, set, mecz, Clijsters.
- Nie czułam się z tym normalnie. Dopiero potem to trochę wsiąkło i swoją porcję radości wzięłam. Dostać karny punkt w takim momencie, to niefortunne. Ale przepisy są przepisami - mówiła Clijsters. Gdy Serena podeszła, to Belgijka pierwsza powiedziała: "Przykro mi". Amerykanka odpowiedziała: "To nie twoja wina".