To był awans w trybie turbo. Zajął Idze 64 minuty. Jej rywalka, schodząc z kortu, nie wierzyła, że to już koniec. Z trudem powstrzymywała łzy.
W poprzednich trzech rundach Aleksandrowa nie straciła choćby seta, a mecz ze Świątek rozpoczęła od prowadzenia 3:2. 12. rakieta świata dołączyła jednak do długiej listy tenisistek, które przekonały się, że Igi lepiej nie drażnić.
US Open. Do kogo Iga Świątek pisała sms-a po meczu?
Polka kłopoty miała tylko na początku. Później wrzuciła wyższy bieg i nie było czego zbierać. To była deklasacja.
– Najbardziej jestem zadowolona z intensywności i koncentracji. Aleksandrowa grała bardzo szybko, kort był nieco inny, ale potem byłam już w swojej bańce. Podejmowałam ryzykowne decyzje. Jestem zadowolona z serwisu – opowiadała Świątek po meczu.