Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Tegoroczny Roland Garros miał być skokiem w nieznane, bo najlepsi przylecieli do stolicy Francji wytargani problemami. Novak Djoković kilka dni wcześniej podczas turnieju w Genewie wymiotował i wystąpił w Paryżu z niezaleczonym kolanem, Carlos Alcaraz miał problemy z przedramieniem, a Jannik Sinner — z biodrem. Nad głową Alexandra Zvereva unosiło się zaś widmo procesu o przemoc wobec byłej partnerki. Jedynie Serb po ćwierćfinale się wycofał, inni faworyci przetrwali.
Już w dniu półfinałów wiedzieliśmy, że Roland Garros po raz pierwszy doczeka się mistrza urodzonego po 1987 roku. Po raz drugi od edycji 2005 mistrzem zostanie ktoś spoza tercetu Rafael Nadal - Djoković - Roger Federer. Hiszpan w ciągu tych dwóch dekad zdobył w Paryżu 14 tytułów, Serb wygrywał trzykrotnie, Szwajcar zaś raz. Gigantów tylko w 2015 roku pogodził Stan Wawrinka.
Czytaj więcej
Polak pokonał Włocha Lorenzo Carboniego i w sobotę wystąpi w finale turnieju juniorskiego
Dziś męski tenis wreszcie przechodzi wielokrotnie zapowiadaną zmianę. Federer w 2022 roku zakończył karierę, Nadal prawdopodobnie już nigdy więcej nie zagra w Roland Garros, a Djoković - choć Francuzi po meczu Serba z Francisco Cerundolo pytali, czy aby nie jest „nadczłowiekiem" - wysyła sygnały o tym, że w jego sercu miłość do rodziny coraz częściej wygrywa z tą wobec tenisa, co nie zmienia faktu, że wciąż trudno go złamać. Tym razem przegrał z kontuzją, czyli własnym ciałem. Efekt jest taki, że paryska publiczność w niedzielę zobaczy intronizację.
Roland Garros. Carlos Alcaraz znalazł radość w cierpieniu
Faworytem finału wydaje się Alcaraz, którego forhend był w półfinale śmiercionośną bronią. Hiszpan pokonał po elektryzującym meczu przyszłego lidera rankingu ATP, Włocha Jannika Sinnera, 2:6, 6:3, 3:6, 6:4, 6:3. To był dla obu już dziewiąty mecz (przed starciem w Paryżu bilans mieli remisowy), ale nigdy wcześniej nie walczyli ze sobą o taką stawkę w turnieju Wielkiego Szlema.