Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Gauff trzeci raz z rzędu awansowała do półfinału turnieju Wielkiego Szlema, dzięki czemu w poniedziałek zostanie wiceliderką światowego rankingu, ale w Paryżu nie była w stanie wykonać kolejnego kroku. Amerykanka postawiła podczas spotkania z Polką na tenis odważny i agresywny, co przełożyło się na 39 niewymuszonych błędów. Świątek wygrała 6:2, 6:4.
To, jak bardzo 20-latce zależało na tym, żeby pokonać naszą tenisistkę i jak dużą presję na siebie narzuciła, przekonaliśmy się w drugim secie. Gauff wdała się wówczas w sprzeczkę z sędzią, po której potrzebowała chwili, aby opanować emocje. Widzieliśmy, że płacze.
Czytaj więcej
Polka posłała przeciwko Amerykance piłkę z prędkością 198 km/h i dokonała tego akurat w gemie, którego przegrała.
Roland Garros. Dlaczego Coco Gauff pokłóciła się z sędzią i ocierała łzy
Amerykanka prowadziła 2:1 oraz 15:0, a serwowała Polka. Świątek trafiła w kort i choć sędzia boczny wywołał aut, to arbiter główna Aurelie Tortue przyznała punkt naszej tenisistce. Gauff nie mogła się z tym pogodzić. - Aut został wywołany, zanim odbiłam piłkę. Jestem tego pewna na tysiąc procent - przekonywała. Wreszcie odeszła na skraj kortu, odwróciła się od siatki i zaczęła ocierać łzy.