Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Nasz tenisista już w ubiegłym roku awansował do półfinału Australian Open i grał w ćwierćfinale Wimbledonu. Wielu kibiców o Berkiecie usłyszało jednak dopiero w styczniu, kiedy podczas drugiej rundy turnieju w Melbourne posłał piłkę serwisem z prędkością 233 km/h. Lepszy wynik podczas tegorocznej imprezy osiągnął jedynie grający wśród seniorów Chińczyk Zhizhen Zhang.
Matka Berkiety i jednocześnie trenerka Magdalena Sawicka apelowała wówczas do dziennikarzy o zimną głowę w obawie, że zainteresowanie położy na barkach jej syna dodatkową presję. Tej, wraz z rozwojem kariery, warszawiak jednak nie uniknie.
Czytaj więcej
Polka podczas meczu z Gauff najpierw krzyknęła w kierunku trybun, a później poprosiła Aurelie Tor...
Roland Garros. Tomasz Berkieta pokonał nadzieję Francuzów
Berkieta przystąpił do Roland Garros po pięciu rozegranych na mączce challengerach — w Antalyi, Ostrawie, ponownie Antalyi, Pradze oraz Oeiras — które kończył na pierwszej rundzie. Zbierał doświadczenie, bo rywalizację seniorską od juniorskiej często dzieli sporo. Polak już w Paryżu, kiedy przyszło mu walczyć na korcie z rówieśnikami lub graczami młodszymi, był za to bezbłędny.
Nasz tenisista pokonał kolejno Hiszpana Izana Almazana Valiente (6:3, 6:2), Australijczyka Haydena Jonesa (6:4, 6:4), Brytyjczyka Charlie Robertsona (6:3, 3:6, 6:4), Francuza Moise Kouame (6:3, 6:2) oraz Włocha Lorenzo Carboniego (7:6(3), 4:6, 7:6(4).