Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Djoković, pokonując w czwartej rundzie Roland Garros Francisco Cerundolo 6:1, 5:7, 3:6, 7:5, 6:3, wygrał 370. mecz w turnieju wielkoszlemowym i pobił rekord Rogera Federera. Moment wybrał niezły, bo spotkanie było epopeją, w której po raz kolejny udowodnił, że jest człowiekiem, który nigdy nie godzi się na porażkę.
37-latek przez blisko pięć godzin upadał i się podnosił, aby odnieść zwycięstwo.
Czytaj więcej
Białorusinka zabrała głos na temat występu Polski w meczu z Anastazją Potapową
Zaczęło się zgodnie z planem, bo pierwszego seta wygrał 6:1, ale w drugim poprosił o przerwę medyczną. – Czułem w ostatnich tygodniach lekki dyskomfort, ale nie było żadnego problemu, aż do teraz – wyjaśnia Djoković. Ból mogło wywołać to, że wyjątkowo często ślizgał się na korcie, a nie pomógł fakt, że dzień wcześniej skończył mecz z Lorenzo Musettim o trzeciej nad ranem.
Cerundolo wygrał dwa kolejne sety, a Djoković kulał. Jego diesel rozgrzał się w ostatniej chwili, gdy zaczęły wreszcie działać środki przeciwbólowe, bo rywal prowadził w czwartej partii już 4:2