Mieliśmy nadzieję, że w sobotnie popołudnie Iga przerwie złą serię i odniesie pierwsze turniejowe zwycięstwo od ponad roku, od triumfu w Roland Garros.
We wcześniejszych trzech meczach w Bad Homburg Polka nie straciła nawet seta, imponowała luzem i pewnością siebie. Widać było, że gra na tej nawierzchni zaczęła sprawiać jej przyjemność, a praca trenera Wima Fissette’a w końcu przynosi efekty.
Pierwszy od roku finał Igi Świątek
W finale Świątek trafiła jednak na wymagającą przeciwniczkę. Pegula to trzecia rakieta świata, w Bad Homburg rozstawiona była z numerem 1. Iga miała co prawda lepszy bilans bezpośrednich meczów (6–4), ale ostatnio z Amerykanką częściej przegrywała.
Czytaj więcej
Iga Świątek nie dała szans Jasmine Paolini. Wygrała 6:1, 6:3 i awansowała do sobotniego finału tu...
Pegula postawiła w sobotę twarde warunki i konsekwentnie realizowała swój plan. Wykorzystała błędy Polki i wygrała trzeci turniej w tym roku. – To był wyjątkowy tydzień. Nie mogę się doczekać, kiedy tu wrócę – przyznała Amerykanka.