Korespondencja z Paryża
Świat tenisa wiedział, że nad imperium Nadala zapada zmierzch, więc trybuny 15-tysięcznego kortu Philippe’a Chatriera – choć był to dopiero drugi dzień turnieju – wypełniły się szczelnie. Wśród kibiców byli nie tylko bliscy Hiszpana, ale także Iga Świątek, Novak Djoković czy Carlos Alcaraz. Wszyscy czuli, że każde kolejne „Vamos” z ust Nadala mogło być w dziejach Roland Garros tym ostatnim.
Aktorzy stanęli na wysokości zadania i zagrali mecz godny starcia 14-krotnego triumfatora turnieju z tenisistą uważanym za najlepszego spośród wciąż aktywnych, którzy nigdy nie wygrali imprezy Wielkiego Szlema.
Nadal trafił na Zvereva zbyt wcześnie, bo w ciągu trzech tygodni, które minęły od jego porażki z Hubertem Hurkaczem na Foro Italico, odbudował się fizycznie i w wielu akcjach znów przypominał tenisistę, którego możesz zranić, ale nigdy nie zdołasz go zabić, ale chyba wciąż brakowało mu jednak meczowego rytmu i stąd błędy, które przechyliły szalę zwycięstwa na niemiecką stronę.
Czytaj więcej
– Nikt ostatnio nie grał na mączce z taką intensywnością, ale ktoś musi być pierwszy. Podjęliśmy wyzwanie – mówi „Rz” na starcie Roland Garros Maciej Ryszczuk, trener przygotowania fizycznego i fizjoterapeuta Igi Świątek.