Przeszklone lub osiatkowane korty stoją w Polsce od kilku lat. Czasem widać tam znane z tenisa postaci: Mariusza Fyrstenberga, Aleksandrę Rosolską, Martę Domachowską, Klaudię Jans-Ignacik, Jerzego Janowicza. Dołączyli do amatorów, którzy skrzyknęli się, by w 2017 roku założyć Polską Federację Padla i rozpocząć przygodę nad Wisłą.
Jeszcze nie wygrywają, ale są obecni. Ostatnie międzynarodowe mistrzostwa kraju (przybył jeden Hiszpan) zgromadziły 36 par męskich i 5 kobiecych. Grają i zarażają innych, mówiąc, jak można znaleźć przyjemność, testując nieustannie szybkość reakcji, umiejętność czytania gry i ustawiania się na korcie.
Czytaj więcej
Impreza, którą organizowali wcześniej jedynie autokraci, to niepewny prestiż za duże pieniądze. P...
Gra jest młoda – pół wieku z niedużą nadwyżką. Powstała w meksykańskim kurorcie Acapulco w 1969 roku. Enrique Corcuera był zamożnym biznesmenem, który przy posesji nie miał wystarczająco dużo miejsca na położenie kortu tenisowego. Zbudował mniejszy, otoczony murem. Przedzielił plac siatką. Ze względu na mniejszą powierzchnię zdecydował się na zabawę niedużymi drewnianymi paletkami, podobnymi do łopatek. Pierwsze reguły wymyśliła jego małżonka Viviana (była miss Argentyny), by ofiarować mu stosowny dokument jako prezent urodzinowy.
Początkowo z wynalazku korzystali tylko bliscy znajomi i rodzina pana Corcuery, ale gdy paletkę wziął do ręki hiszpański przyjaciel biznesmena, książę Alfonso De Hohenlohe, i się zauroczył, padel (wtedy pisano: „paddle Corquera” albo „paddle tennis”) przybył szybko do Europy, konkretnie do hiszpańskiej Marbelli, gdzie arystokrata postawił w przyhotelowym klubie dwa korty w 1974 roku.