Igrzyska Europejskie. Rozpad olimpijskiej rodziny

Ukraińcy zdobywają medal za medalem, a Rosjan i Białorusinów nie ma. Taka solidarność nie wszystkim się podoba.

Publikacja: 30.06.2023 03:00

Olha Charłan zdobyła złoto igrzysk europejskich w konkursie szablistek

Olha Charłan zdobyła złoto igrzysk europejskich w konkursie szablistek

Foto: igrzyska europejskie/materiały prasowe

Dżoan Beżura w finale turnieju szpadzistek mierzyła się z Martyną Swatowską-Wenglarczyk, a podczas walki ze skromnie zapełnionych trybun częściej było słychać: „Ukraina, Ukraina” niż „Polska, Polska”. Nie brakowało żółto-niebieskich flag, wkrótce zobaczyliśmy też taką na podium, bo Beżura zdobyła złoto.

– Ten medal jest bardzo ważny dla całej Ukrainy. Cieszy tym bardziej, że w trakcie zawodów czułam się niemal jak w domu – przyznaje „Rz” pochodząca z Kijowa córka Ugandyjczyka i Ukrainki.

Czytaj więcej

Igrzyska europejskie: Polscy skoczkowie bez kibiców i bez podium

To był dla jej kraju pierwszy podczas tych igrzysk medal na planszy. Drugi, brązowy, zdobył szpadzista Wołodymyr Stankiewicz.

– Atmosfera była świetna. Jestem wdzięczny Polakom, bo zawsze nas wspierali, ale nie tylko oni. Wielu szermierzy jest z nami – podkreśla w rozmowie z „Rz”.

Kolejnego dnia po złoto sięgnęła jeszcze szablistka Olha Charłan. Medale Ukraińcy zdobyli indywidualnie trzy.

Nie byłoby tych sukcesów, gdyby nie twarda postawa organizatorów, którzy nie zgodzili się na udział w igrzyskach Rosjan i Białorusinów. Dzięki temu wystartowali Ukraińcy.

Czytaj więcej

Igrzyska Europejskie w Krakowie. Można się zakochać w polskich rugbystkach

Tamtejszy rząd nie godzi się bowiem na udział w zawodach, w których są sportowcy z krajów agresorów. Tydzień wcześniej na mistrzostwach Europy w Płowdiwie Ukraińcy powalczyli więc tylko w trzech specjalnościach i oddali walkowerem spore punkty rankingowe, które zdecydują o kwalifikacjach na igrzyska w Paryżu.

Kto cierpi przez wojnę

Nie ma chyba dyscypliny, gdzie jaśniej byłoby widać, jak świat sportu pozostaje wobec wojny w Ukrainie podzielony.

Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE) jako pierwsza, jeszcze przed rekomendacją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), zgodziła się na powrót Rosjan i Białorusinów do sportu. Początkowo nie przewidziano dla nich żadnego sita. FIE dopiero później prześwietliła życiorysy zainteresowanych i wykluczyła tych związanych z resortami siłowymi.

Takie sito wywołało oburzenie po obu stronach sporu.

Czytaj więcej

Igrzyska europejskie. Skoki na wietrze i w deszczu, konkurs przełożony

– Weźmiemy udział w zawodach tylko wtedy, jeśli przystąpimy do nich na równych prawach, bez naciąganych lub niezgodnych z prawem wymogów – groził były wybitny szablista, a dziś szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC) Stanisław Pozdniakow. Chciał wywrzeć presję, ale rzucił słowa na wiatr, bo jego rodacy do Płowdiwu jednak pojechali.

To sprawiło, że Ukraińcy nie wystąpili na mistrzostwach Europy we wszystkich broniach. – Ukraiński rząd karze własnych sportowców za wojnę, którą wszczęli inni, a cały świat chciałby, żeby błyszczeli w międzynarodowych zawodach – uważa szef MKOl-u Thomas Bach i pewnie niektórzy się z nim zgodzą.

Rosjanie wysłali na zawody sześciu szermierzy z drugiego szeregu. Startowali jako atleci neutralni, wrócili do domu bez sukcesów – tych sportowych. Ich obecność sprawiła, że na planszę nie wyszła chociażby Charłan, która teraz w Krakowie sięgnęła po złoto.

– Naprawdę trudno oglądać, kiedy inni rywalizują, a ty nie możesz – przyznaje szablistka w rozmowie z „Rz” i dodaje: – Chcę podziękować Polakom za całą pomoc i wszystko, co dla nas robią. Naprawdę to doceniamy. To cudowne, że mogłam wystartować w Krakowie, a trybuny były niesamowite.

Bach atakuje Polskę

Początkowo rangę mistrzostw kontynentu miały mieć wszystkie turnieje szermiercze na igrzyskach europejskich, ale sprzeciw wobec Rosjan i Białorusinów sprawił, że FIE przeniosła zawody, ale tylko te indywidualne, bo w drużynowych tamtejsi sportowcy uczestniczyć nie mogą.

Szermierze w ciągu kilkunastu dni mieli więc dwie duże imprezy. Najpierw zdobywali punkty do rankingu olimpijskiego indywidualnie. Później – już w Polsce – dla drużyny.

– Rosjanie zrobili nam na złość – mówi „Rz” ćwierćfinalistka turnieju szablistek na igrzyskach europejskich Angelika Wątor. – Wystawili w szabli dwie zawodniczki z ulicy, które nie chciały nawet zbytnio walczyć i odpadły już po fazie grupowej, a tak naprawdę dla nich przeniesiono zawody. Ukrainki zostały oszukane. Nas też narażono na dodatkowy, bardzo duży stres. To było naprawdę niesprawiedliwe – przekonuje Polka.

Szarża FIE zaskoczyła wszystkich. – Dowiedziałyśmy się o dodatkowych mistrzostwach Europy dwa tygodnie wcześniej. Byłyśmy w innym momencie cyklu przygotowań, co na pewno mogło wpłynąć na wyniki – mówi Swatowska-Wenglarczyk. – Zawody zbiegły się z moim egzaminem, sytuacja była napięta – irytuje się w rozmowie z „Rz” Duńczyk Jonas Winterberg-Poulsen, który zdobył brąz we florecie.

Twarde i uzasadnione stanowisko organizatorów igrzysk europejskich, które wywołało woltę FIE, zauważył Bach.

Szef MKOl-u skrytykował za naruszenie autonomii sportu polski rząd, który odmówił wydania wiz Rosjanom i Białorusinom. Sami zawodnicy za zamieszanie winią przede wszystkim federację szermierczą, choć w sprawie wojny nie wszyscy zabierają głos.

– Wolałabym niczego nie deklarować – mówi „Rz” brązowa medalistka turnieju szablistek, Greczynka Theodora Gkountoura. – Chciałbym pozostać neutralny, choć w Ukrainie dzieją się przerażające rzeczy i wiadomo, że wszyscy chcemy pokoju – dodaje zwycięzca zawodów szpadzistów, Holender Tristan Tulen.

– Trzymamy kciuki, żeby Rosjanki po prostu nie zakwalifikowały się do igrzysk – mówi Swatowska. – Nie widzę żadnego powodu, aby pozwolić im na udział w jakichkolwiek zawodach – nie kryje Winterberg-Poulsen.

Podział najlepiej obrazuje to, że FIE zgadza się na starty Rosjan i Białorusinów (to ona organizuje najważniejsze imprezy, czyli Puchary Świata i Grand Prix), ale europejska federacja już nie. Decyzja zapadła w Krakowie. Przeciwnicy Rosjan wygrali głosowanie 23:10. Zapewne byli wśród nich Polacy, Niemcy, Norwegowie, Francuzi i Duńczycy, którzy – w odpowiedzi na decyzję FIE z marca – zrezygnowali z organizacji zaplanowanych międzynarodowych imprez.

Wszystko wskazuje na to, że dopóki trwa wojna w Ukrainie, rodziny olimpijskiej skleić się nie uda. Erozja tylko postępuje.

– To decyzja polityczna, która nie ma nic wspólnego z ideami olimpijskimi – mówi Pozdniakow, który był poprzednim szefem europejskiej federacji i rządził nią przez sześć lat, ale najwyraźniej stracił już wpływy.

Rosjanin wcześniej krytykował rekomendacje MKOl-u zakazujące udziału w kwalifikacjach olimpijskich sportowców związanych z resortami siłowymi oraz tych, którzy wspierali wojnę. Opowiadał wówczas o „farsie” oraz „teatrze marionetek, gdzie stronnicze i upolitycznione figury pociągają za sznurki”.

Sam Bach chwalił niedawno międzynarodowe federacje za organizację zawodów z udziałem Rosjan oraz Białorusinów, choć w tenisowej szatni trwa podobno zimna wojna, a na mistrzostwach świata w judo i taekwondo Ukraińców nie było. Opowiadał też o rządach, które chcą „podzielić globalny ruch sportowy” – może już wtedy miał na myśli także Polaków – choć widać, że dzielą go przede wszystkim rekomendacje jego organizacji.

Igrzyska europejskie to dla Ukraińców platforma, żeby pokazać się w Europie. Zawody są także demonstracją stanowiska Polaków. Mówili o nim podczas ceremonii otwarcia imprezy Andrzej Duda, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski oraz marszałek województwa małopolskiego Witold Kozłowski.

Ukraińcy są więc na miejscu i radzą sobie naprawdę dobrze, skoro po ośmiu z dwunastu dni rywalizacji mieli już na koncie 36 medali.

Rosjanie robią igrzyska

Nie wiadomo wciąż, co wydarzy się podczas letnich igrzysk 2024 i kto w Paryżu faktycznie wystartuje.

Niewykluczone, że kluczowe będzie stanowisko Francuzów i prezydenta Emmanuela Macrona, bo choć Bach lubi mówić o niezależności sportu, to opór gospodarzy imprezy nawet najbogatszej pozarządowej organizacji świata przełamać będzie trudno.

– Rosjanie chcą, żebyśmy zignorowali wojnę. Ukraińcy z kolei pragną izolować ludzi na podstawie paszportu. Oba podejścia nie mają nic wspólnego z naszą misją oraz Kartą olimpijską – podkreśla Bach.

Być może w świecie sportu dojdzie do rozłamu. Rosjanie chcą zorganizować własne igrzyska z udziałem sojuszników oraz pozostałych krajów BRICS (Brazylia, Indie, Chiny, RPA), skoro nie mają pewności, jaką reprezentację MKOl pozwoli im wysłać do Paryża. Błogosławieństwo projektowi dał Władimir Putin i zlecił przygotowania rządowi. Światowymi Igrzyskami Przyjaźni pokieruje były sekretarz generalny Rosyjskiej Unii Piłkarskiej Aleksiej Sorokin.

Szyld wydaje się nieprzypadkowy. Rosjanie mają przecież doświadczenie w organizacji podobnych imprez, skoro po bojkocie igrzysk w Los Angeles ugościli sojuszników na kadłubowych zawodach Przyjaźń '84.

Minister sportu Oleg Matycin zapowiedział, że nowe igrzyska obejmujące 22 dyscypliny odbędą się w czerwcu przyszłego roku w Kazaniu, czyli tuż przed olimpijską rywalizacją w Paryżu. Finansowo ma je wesprzeć Umar Kremlow, który tak reformuje Międzynarodową Federację Bokserską (IBA), że właśnie została pierwszą, którą MKOl wykluczył ze swoich szeregów.

– Rosjanie oskarżają nas, że łamiemy neutralność, a jednocześnie sami bezwstydnie próbują organizować upolitycznione zawody. Niedługo doczekamy się zawodów organizowanych wyłącznie w politycznych blokach, uniwersalne igrzyska przestaną być możliwe – ostrzega Bach.

Świat sportu jest podzielony i Niemiec także ma w tym swój udział. Wszystko wskazuje na to, że dopóki trwa wojna w Ukrainie, rodziny olimpijskiej skleić się nie uda. Erozja tylko postępuje.

Dżoan Beżura w finale turnieju szpadzistek mierzyła się z Martyną Swatowską-Wenglarczyk, a podczas walki ze skromnie zapełnionych trybun częściej było słychać: „Ukraina, Ukraina” niż „Polska, Polska”. Nie brakowało żółto-niebieskich flag, wkrótce zobaczyliśmy też taką na podium, bo Beżura zdobyła złoto.

– Ten medal jest bardzo ważny dla całej Ukrainy. Cieszy tym bardziej, że w trakcie zawodów czułam się niemal jak w domu – przyznaje „Rz” pochodząca z Kijowa córka Ugandyjczyka i Ukrainki.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem