Podopieczne Janusza Urbanowicza przegrały na stadionie Wisły Kraków z Brytyjkami i to rywalki mają w kieszeni kwalifikację olimpijską, ale łez po meczu nie było. Polki opuszczały boisko pogodne, bo uległy drużynie wyraźnie lepszej, która na igrzyskach w Tokio dotarła do półfinału, lecz uśmiechy wcale nie były oznaką nasycenia. One chcą więcej.
– To nie koniec – podkreśla Sylwia Witkowska, która przed i po meczu ściskała wielką, pluszową gęś, czyli reprezentacyjną maskotkę rodem z Ustronia. – Awans na igrzyska byłby spełnieniem marzeń – dodaje Hanna Maliszewska.
Czytaj więcej
Reprezentacja Polski w rugby siedmioosobowym zdobyła srebrny medal igrzysk europejskich. Polki w finale przegrały z Brytyjkami, ale wezmą udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Najważniejszy mecz w życiu dopiero przed nimi.
Polki do takich marzeń mają prawo, skoro są mistrzyniami Europy, wicemistrzyniami igrzysk europejskich i dziesiątą drużyną Pucharu Świata, choć podobno trener Urbanowicz (ojciec Macieja, reprezentanta Polski w hokeju na lodzie) czasem żartuje, że rywalki to na tle Polek niemal Ferrari, a my mamy auto złożone w garażu.
– Tylko mężczyźni uprawiają w Polsce nasz sport zawodowo. Kobiet w rugby gra około 200, ale jesteśmy półamatorkami. Podchodzimy jednak do dyscypliny poważnie, bo kochamy to, co robimy – mówi „Rz” Maliszewska, która pracuje w wojskowej komendzie transportu. – Jesteśmy drużyną amatorską, choć Polski Związek Rugby robi wszystko, by nam pomóc – dodaje Natalia Pamięta. Ona studiuje wychowanie fizyczne i sama przyznaje, że ma nieco łatwiej niż koleżanki. Pomaga też stypendium za mistrzostwo Europy, które dla większości kadrowiczek jest cennym uzupełnieniem domowego budżetu.