Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, według rozstawienia para nr 7, wygrali mecz pierwszej rundy z Brytyjczykiem Rossem Hutchinsem i Australijczykiem Jordanem Kerrem 6:4, 2:6, 7:6 (7-4). Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach (debel nr 5) pokonali Juana Ignacio Chelę (Argentyna) i Daniela Gimeno Travera (Hiszpania) 6:7 (1-7), 6:3, 6:1. Klaudia Jans i Alicja Rosolska awansowały do II rundy po zwycięstwie z australijsko-amerykańską parą Alicia Molik i Meghann Shaughnessy 2:6, 7:5, 6:4.
W zeszłym roku Kubot i Marach, dwaj przyjaciele z kortu, dotarli do półfinału, więc dla nich zwycięstwa są podwójnie ważne i chyba trudniejsze. Już nie są tłem dla najlepszych, nie gonią innych, tylko muszą bronić wspólnego dorobku. Z dwoma południowoamerykańskimi singlistami, którzy w Melbourne Park połączyli siły w deblu, przyjęli początkowo złą taktykę – rozgrywali długie wymiany.
Nauka kosztowała pierwszego seta, potem było już znacznie lepiej. – Graliśmy więcej wolejów, atakowaliśmy od razu po pierwszym serwisie, po dobrych długich returnach staraliśmy się zagrać pierwszą piłkę po linii – tłumaczył zmianę wyniku Polak.
Razem z Austriakiem zagrali w tym roku dopiero trzeci mecz. – Po zimowej przerwie mamy trochę zaległości, musimy się ponownie zgrać, nie jesteśmy jeszcze w najwyższej formie – dodał Kubot. W drugiej rudzie zagrają z Igorem Kunicynem (Rosja) i Dudim Selą (Izrael) lub z Marco Chiudinellim (Szwajcaria) i Viktorem Troickim (Serbia).
Fyrstenberg i Matkowski trafili na rywali, których zawodowe życie zależy niemal wyłącznie od gry deblowej. Kerr i Hutchins mają w tej specjalności pewną renomę, potwierdzili ją ostatnio w Sydney, gdzie dotarli do finału, po drodze pokonali m. in. Kubota i Maracha. Fachowcy grali zatem z fachowcami, na polskie szczęście rywale solidni byli tylko od czasu do czasu.