Nie rzuciła się na kort po ostatniej piłce, nie uklękła na betonie, po prostu szeroko się uśmiechnęła i poddała tenisowemu rytuałowi. Pogratulowała przy siatce wściekłej i zrozpaczonej Sabalence, sędziemu i dopiero wtedy schowała twarz w dłoniach i płakała. Szybko jednak podeszła do swojej loży, wyściskała się z trenerem i mężem Bjornem Fratangelo i resztą ekipy. W tym czasie Białorusinka rozwaliła rakietę i nakryła się ręcznikiem.
Keys wygrała pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy, blisko osiem lat po pierwszym i jedynym swoim finale w 2017 roku. Co takiego stało się, że na niespełna miesiąc przed ukończeniem 30 roku życia, Keys odniosła największy sukces w karierze?
Od dziecka była typowana na wielką mistrzynię
W zawodowym tenisie tkwi dłużej niż połowę swojego życia. Miało to swoje dobre i złe strony. Amerykanie liczyli na nią od czasów pierwszych sukcesów juniorskich. Trenowała na Florydzie, w Chris Evert Academy. Już w wieku 14 lat podpisała umowę z renomowaną IMG Agency.
Czytaj więcej
Iga Świątek przegrała z Madison Keys 7:5,1:6, 6:7(8) i kończy Australian Open na półfinale. To był mecz nerwów, w którym nasza tenisistka długo miała dwie rywalki: Amerykankę oraz samą siebie.
Na barki młodziutkiej córki prawników z Rock Island w stanie Illinois spadła presja oczekiwań i wyników. Na początku szło nieźle. Zaskakiwała tenisowy świat i rywalki. Pierwszy mecz w WTA wygrała nie mając jeszcze 15 lat. Jako 18-latka była w Top 50 rankingu najlepszych tenisistek na świecie. Pierwsze turniejowe zwycięstwo - w Eastbourne na kortach trawiastych – odniosła rok później. Jej największy sukces to oczywiście finał US Open z 2017 roku. Uległa w nim bardzo łatwo swojej rodaczce Sloane Stephens 3:6, 0:6.