Dwie najbardziej fotografowane tenisistki turnieju wykonały swoją pracę solidnie, co nie znaczy, że finał był pasjonujący. Szarapowa wygrała zasłużenie. Nawet w ostatnim meczu nie straciła seta, trzeba docenić jej spokój, konsekwencję i przede wszystkim siłę gry, zwłaszcza że cały ubiegły rok dzieliła między leczenie kontuzji i nieudane próby powrotu do najlepszych.
Gdy wyzdrowiała i przygotowała się tak, jak chciała, była znów tą bezkompromisową dziewczyną, której tenis nie jest może subtelny ani wyrafinowany technicznie, ale bardzo skuteczny.
Jak to często bywa w finałach Wielkich Szlemów, po walce atrakcyjnych młodych kobiet spodziewano się więcej. Temperaturę podnosiły barwne nazwy: „Bitwa słodkich dziewczynek”, „Miss Nike kontra Miss Adidas”, wreszcie „Krzyk kontra pisk”. W tej ostatniej rywalizacji też wygrała Rosjanka. Policzono jej 209 zbyt głośnych wydechów wobec 22 skrzypnięć podeszwami i 58 sapnięć rywalki.
Przy wyraźnej przewadze serwisowej Szarapowej i zdecydowanie mniejszej niż w poprzednich rundach sportowej zawziętości Ivanović dość szybko stało się jasne, że Rosjanka jest znacznie bliżej trzeciego tytułu wielkoszlemowego (po Wimbledonie 2004 i US Open 2006) niż Serbka pierwszego. Tylko w końcu pierwszego seta, gdy Ivanović wykorzystała krótką serwisową zapaść rywalki, odrobiła gema straty, prowadziła 5:4 i była o dwie piłki od seta, wydawało się, że na Rod Laver Arena pojawią się większe emocje. Nie pojawiły się, gdyż Rosjanka względnie łatwo przejęła kontrolę nad najważniejszymi piłkami.
Trzeba oddać Szarapowej, że umie przejść od trudów meczu do gładkich słów i zdobywania serc widzów. Zadedykowała zwycięstwo zmarłej matce swego trenera. Powiedziała, że mottem jej walki były słowa przekazane jej przez Billie Jean King: „Mistrzowie wykorzystują szanse. Presja jest ich przywilejem”. Dodała do tego życzenia urodzinowe dla mamy Jeleny i obietnicę, że przy tak dużym czeku za zwycięstwo (1,37 mln dolarów australijskich, ok. 3 mln zł) zamierza wysłać jej bukiet róż. Ujawniła także, że po uroczystym rodzinnym obiedzie i wieczornych rozrywkach (koncert The Police i Fergie) niezwłocznie poleci do Izraela na mecz Pucharu Federacji.